Turystyka kolejowa, autobusowa, tramwajowa, trolejbusowa i rowerowa, samodzielne zwiedzanie; zbieranie pamiątek – widokówek, biletów; fotografowanie obiektów; geografia Polski mniej znanej; z życia transportu zbiorowego
Dziś nastał haniebny dzień w historii kaliskiej komunikacji. Miasto po kilkudziesięciu latach nie wysyła już autobusów Kaliskich Linii Autobusowych (dawniej MPK i MZK) do Ostrowa Wielkopolskiego.
Ostatnie plany wprowadzenia szybkiej kolei wywołały sporo emocji. Zrozumiałe są obawy mieszkańców o swoje domy, ale niepokojąca jest postawa części ludzi, którzy nie są zainteresowani konsultowaniem przebiegu trasy, aby wynegocjować najkorzystniejszą z punktu widzenia siebie i miasta jako ogółu wersję (np. tunel wzorem Łodzi), lecz protestują przeciw wszystkim wariantom. A czy korzystać z połączeń chcieliby?
Postulaty zrobienia dworca poza miastem wydają się nieuzasadnione. Zgłaszane są pod wpływem chwilowej emocji w przeświadczeniu, że to jest rozwiązanie problemu. Nie wydawajmy mnóstwa pieniędzy na coś, co będzie nieprzydatne. Wątpię, aby ludziom opłacało się jeździć np. 15 km. Dworzec to nie lotnisko, charakter podróży jest inny. Będą wówczas narzekania, że taka jazda jest nieopłacalna czasowo.
Jednak nie przebieg proponowanych wariantów jest głównym tematem artykułu. Choć jestem ogólnie za inwestycją, nie przesądzając konkretnego przebiegu, to gdybym miał wybierać pomiędzy liniami Poznań – Warszawa a południe – północ, to wolałbym to drugie. Dlaczego? Otóż połączenia z Poznaniem nie są takie złe, a na obecne tory chyba dałoby się wpuścić więcej pociągów typu Calisia i Andrut. Podobnie do Warszawy – podróż nieco ponad 3 godziny to nie tragedia. Przede wszystkim trzeba by wprowadzić wcześniejszy pociąg niż obecnie kursuje oraz późniejszy ostatni powrót. W ciągu dnia też by się coś więcej przydało, jeśli CPK ruszy. Ja nie latam, więc z portu nie skorzystam, ale kolej mnie interesuje do innych celów podróży.
Tymczasem nie mamy żadnych połączeń z Koninem,co uważam za rzecz naganną i niedopuszczalną. Do tego nieodległego miasta trzeba by jechać pociągami z przesiadką w Poznaniu lub Jarocinie i Wrześni, bo autobusy nie kursują. W tym kontekście budowa szybkiej kolei do CPK i stolicy wyglądać może jako inwestycja drugiej potrzeby. W czasach, kiedy nawet przekroczenie granicy państwa jest stosunkowo łatwe, do sąsiedniego powiatu nic nie jeździ. Namnożone podczas reformy administracyjnej jednostki samorządu terytorialnego nie mogą / nie chcą (niepotrzebne skreślić) się dogadać i nie wiadomo, kto ma finansować linię. Uważam, że zapewnienie komunikacji chociaż na minimalnym poziomie kilku kursów dziennie powinno być obowiązkowe.
Warto więc przypomnieć sobie o nieczynnej linii kolejowej Ostrzeszów – Grabów nad Prosną – Namysłaki. Dlaczego nie dostrzeżono w niej potencjału i nie wydłużono do Kalisza i dalej do Konina? To otworzyłoby miastu nowe możliwości podróżowania. Ale nawet bez torów na południe (jazda przez Ostrów też byłaby dobra), budując sam odcinek Kalisz – Konin, region sporo by zyskał. Myślę, że Kaliszowi potrzeba przede wszystkim otwarcia okna na północ.
Uprzedzając zarzuty, czy zgodziłbym się poświęcić dom na kolej, odpowiem: chętnie przyjmę tunel pod swoim osiedlem, jeśli będzie to dla dobra miasta.
Co do obaw, że ceny biletów na szybkie pociągi mogą być wysokie – też się obawiałem tego, gdy likwidowano tanie połączenia Interregio. Tymczasem dzięki licznym promocjom podróżowanie Intercity wcale nie jest szczególnie drogie, więc może nie trzeba się tego tak bardzo obawiać. 8 października pojechałem do Warszawy i z powrotem za 19 zł w jedną stronę.
W galerii zamieściłem zdjęcia słynnej Włoszczowy Północ, z którą Kalisz ma bezpośrednie połączenie pociągiem IC Cegielski.
Przez prawie 2 tygodnie kaliszanie mogą składać swoje uwagi co do nowego planu połączeń autobusowych. Zobaczymy, czy propozycje zostaną wykorzystane, czy będą to kolejne konsultacje dla formalności.
Warszawa to jedyne polskie miasto, które ma podziemne metro (kolej miejska naziemna funkcjonuje nie tylko tam, można wymienić np. trójmiejską SKM). Czytelnik dowie się z książki w jakich bólach rodziła się stołeczna sieć, jakie cele oprócz transportowych miała spełniać w czasach PRL-u i wiele innych ciekawostek.
O ile „Nie zdążę” Olgi Gitkiewicz spotykało się z zarzutami, że jest za dużo o strukturze PKP, a za mało przykładów z życia, to „Ostrego cięcia” nie może to dotyczyć, gdyż powstało właśnie w celu analizy przyczyn patologii na polskich torach.
Od razu uprzedzę, że nie jest to powieść. Po tytule „Nie zdążę” można spodziewać się różnych rzeczy: nie zdążę na ważną uroczystość, na rozmowę kwalifikacyjną, do szkoły, nie zdążę czegoś zrobić, kogoś odwiedzić. W zasadzie każda z tych interpretacji jest trafna.
Nie, ludzie po prostu kupują samochody – to recepta posła Konfederacji Dobromira Sośnierza na problem wykluczenia transportowego w małych miejscowościach.
Od sierpnia 2019 w sieci Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu znalazły się Kórnik i Zaniemyśl. Są to linie nr: 501, 502, 560 i 561. Pojawiła się strefa D, zmienił się też cennik.