Marek Kuc – „Autobusy z Sanoka”, „Autobusy z Bolechowa”

Powiększ obraz
San, Autosan, Neoplan, Solaris – te marki znają nie tylko miłośnicy komunikacji, ale i pasażerowie, którzy choć trochę interesują się tym, czym jeżdżą.

Postanowiłem uzupełnić swoją wiedzę w tym zakresie. Po moim Kaliszu wyremontowany San i Jelcz Cabrio wożą ludzi w sezonie turystycznym. Z autopsji pamiętam Autosany. Mój ulubiony to ten z harmonijkowymi drzwiami, używany przez kaliską komunikację miejską jeszcze na początku lat 80-tych, a w PKS-ie nawet dłużej. Ostatni raz jechałem takim na linii regularnej… w 2017 roku w Hajnówce! Te z ręcznie otwieranymi drzwiami podobały mi się trochę mniej, choć nie uważałem je za złe.

„Autobusy z Sanoka” to lektura obejmująca czasy aż do 2013 roku. Dzięki lekturze poznałem wiele modeli, także te, które pozostały prototypami.

Druga z książek to nowsza historia, bowiem produkcja (najpierw Neoplanów) w Bolechowie ruszyła znacznie później. Na ulicach wielu polskich miast (i nie tylko, bo to także polski towar eksportowy) kursują Solarisy w różnych wersjach. Nie tylko autobusy, ale i trolejbusy.

Mimo pewnych danych technicznych, których nie dało się przecież pominąć, książki nie są szczególnie trudne w odbiorze. Można tylko żałować, że zdjęcia (zwłaszcza nowszych modeli) są czarno-białe. Jeśli chodzi o treść, Marek Kuc spisał się dobrze.

Druga część wpisu będzie nostalgiczną refleksją za moim ulubionym autobusem wszech czasów – Jelczem. Mimo że po ulicach jeżdżą różne wspaniałe pojazdy, a mechanicy serwisujący Jelcze pewnie też mogliby coś powiedzieć, trudno mi pogodzić się z tym, że nowe Jelcze od kilkunastu lat nie są już produkowane. Ciekawe, jak wyglądałby współczesny odpowiednik pojazdu z lat 80. i 90. XX w., a także pierwszych lat XXI w.? Żaden inny autobus nie miał tak prostych, a zarazem funkcjonalnych i miłych dla oka kształtów.

Napisałem o ostatniej podróży starym Autosanem, wysokopodłogowym Jelczem kursującym w komunikacji miejskiej również jechałem ostatni raz na Podlasiu, tyle że w Bielsku Podlaskim, na tym samym urlopie w 2017 roku. Podczas postoju nieźle się już trząsł. Właśnie przeczytałem (kwiecień 2022 r.), że z Jelczami żegna się Łódź. W ostatnich latach trafiłem tam na któryś z nowocześniejszych modeli.

Brakuje mi więc książki o podobnym formacie. Wydawnictwa Komunikacji i Łączności mają wprawdzie w ofercie oprócz opisanych tu pozycji Marka Kuca pięcioczęściowy cykl o Jelczu autorstwa Wojciecha Połomskiego, obejmujący lata 1952 – 1998 (a więc nie do końca produkcji), ale nie tylko o pojazdach komunikacji miejskiej, lecz także o innych. Nie do końca o to mi chodzi. Wolałbym mieć coś o autobusach i trolejbusach, bo zakup pięciu tomów byłby drogi (między 300 a 400 zł). Zastanawiam się nad tym, ale nie obiecuję, że zdecyduję się.

PS: wiem, że nazwy marek pisze się dużą literą, a pojazdu jako wyrazu pospolitego małą, ale jakbym w jednym tekście raz pisał o marce Solaris, a za chwilę, że jeżdżę solarisem, wyglądałoby to dziwnie, więc na potrzeby artykułu ujednoliciłem pisownię.