Jesteś tutaj:

Kategoria: Kronika

Lokalne media donoszą, że Kalisz z Pleszewem jednak się dogadają. A w kraju kontrowersje wywołuje sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez premiera Donalda Tuska – postanowił on jeździć do wyborców autobusem – tuskobusem! Podoba mi się taka postawa, co nie znaczy, że z tego powodu zacznę głosować na PO.

Kompromitacja Kalisza i Pleszewa w obliczu nowej ustawy o transporcie. Lokalne media (m.in. „Ziemia Kaliska”) donoszą, że władze nie dogadały się co do kwestii czyj przewoźnik ma obsługiwać linię międzymiastową. Kalisz zawiesił wszystkie kursy i nie chce, aby Pleszew zwiększał częstotliwość swoich. Tracą na tym pasażerowie. I jak ja mam teraz zachęcać do korzystania z transportu zbiorowego?

W czołówkach bloków reklamowych TVP pojawia się tramwaj. Brawo, tak trzymać!

Obsługiwałem imprezę kulturalną (nie po raz pierwszy). Po jej zakończeniu padały pytania: „z kim się zabieracie?”, „jedziesz swoim czy taksówką?”. Nie słyszałem niestety aby ktoś próbował się dowiedzieć, o której godzinie odjeżdża autobus z pobliskiego przystanku. Dlaczego? Jako jedyny uczestnik imprezy czekałem na kurs o 19.10. Jaki to relaks popatrzeć sobie wieczorem na miasto z okna autobusu! Gdyby jeszcze szyby były bardziej czyste, byłoby już super.

Na przystanku w Kaliszu spotkałem człowieka, który narzekał, że w samochodzie zepsuły mu się klocki i akurat we Wszystkich Świętych musi jeździć autobusem, a w ogóle to „nie ma to jak swój pojazd”. A ja mu na to, że mam miesięczny i nie martwię się o żadne klocki!

Reporter „Życia Kalisza” zaczaił się obok siedziby komunikacji miejskiej w Kaliszu i przyłapał dwóch z trzech prezesów Kaliskich Linii Autobusowych na korzystaniu z auta w Europejskim Dniu bez Samochodu!!! Ja porównałbym to w następujący sposób: namawianie do korzystania z komunikacji i niekorzystanie z własnych rad przypomina zachowanie tatusia, który zabrania palić dziecku, a sam pali i – nie wiedzieć czemu – oczekuje, że dziecko go posłucha. Przecież trzeba świecić przykładem, aby być wiarygodnym człowiekiem.

Pod artykułem na stronie www tygodnika „Życie Kalisza” znalazłem dyskusję, w której jedna z internautek stwierdziła, że w jej rodzinie wszyscy mają samochody, a autobusami jeżdżą nieudacznicy. Wywołało to protest innych czytelników, np. inna internautka odpisała, iż ma samochód i nieraz zabiera z przystanków znajomych, aby nie mokli i nie marzli, zaznaczając, że nieudacznikami oni nie są.

Tak więc z jednej strony protestowała przeciwko stereotypowi „pasażera-nieudacznika”, ale z drugiej… niechcący sama go potwierdziła! A to dlatego, że podświadomie uznała, iż człowiek stojący na przystanku rzekomo cierpi i należy mu pomóc. Podwożenie jest tu więc pozorną uprzejmością.

W TVP1 zobaczyłem reklamę, w której bank namawia wprost, aby zamiast jeździć autobusem wziąć pożyczkę na skuter. To było żenujące. Czy nie można normalnie reklamować usług bankowych oraz skuterów? Skuterem można przecież jeździć na działkę, a autobusem do pracy.

Po raz drugi na tej witrynie pytam: kto udostępnił autobus do jego antyreklamowania?

Dowiedziałem się z prasy, że wśród nowożeńców jest zainteresowanie starym sanem – pary chcą jeździć nim do ślubu. A już myślałem, że przyjazd autobusem na uroczystość rodzinną musi być oznaką biedy podróżujących. Jednak może to być atrakcją!

Na przełomie sierpnia i września 2009 mieszkańcy miast, w których nastąpiły redukcje połączeń kolejowych, wyprawili ostatnim pociągom symboliczny pogrzeb w proteście przeciw wycofaniu ich z rozkładu. Zatem jednak są ludzie, którzy chcą jeździć koleją.

Do góry