Jesteś tutaj:

Kategoria: Kronika

Ksiądz podczas kazania odwoływał się do przykładów komunikacyjnych! Konkretnie chodziło o zamykające się drzwi uciekającego pociągu lub autobusu, na który się spóźniliśmy.

Jadę z Kalisza do Lublina pociągiem IC Konopnicka. Elegancki skład Pesa Dart, a frekwencja, że aż miło. Z powrotem jeszcze lepsza. Jednak można to osiągnąć!

Barack Obama niedawno musiał sobie poradzić bez tramwaju, co innego papież Franciszek. Podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie skorzystał z tego środka transportu. Nie rozkładowego, a specjalnego, ale jednak. Gdyby to zależało tylko od niego, to kto wie, może pojechałby rozkładowym. Ale i tak pokazał, że można – nie jest to czymś uwłaczającym godności osoby tej rangi. Brawo – papież u mnie zaplusował.

Zewsząd słychać o utrudnieniach w ruchu w związku ze szczytem NATO w Warszawie. Dotyczą one również komunikacji miejskiej. Czy nie należałoby postąpić odwrotnie i zamiast kierować na objazdy, zwiększyć częstotliwość kursowania linii, aby goście mogli dojechać na szczyt? Co na to powie Barack Obama?! Czym dojedzie?

Na stronie www kaliskiego PKS-u znalazłem makabryczną, a zarazem haniebną wiadomość: od 1 maja zlikwidowane zostaną linie o wieloletniej tradycji, m.in. do Zielonej Góry przez Leszno oraz Torunia przez Konin i Ciechocinek. Od tak hiobowych wiadomości można dostać zawału. Planowałem pewien wyjazd w majowy weekend, a tymczasem jestem zdenerwowany od paru dni. Piszę skargi, gdzie tylko się da – od mediów po Urząd Marszałkowski. Obszerny artykuł napisało „Życie Kalisza”, zareagowało również Radio Centrum. Własną publikację umieściłem na portalu Calisia.pl.

Wracam się z Częstochowy do Kalisza gnieźnieńskim PKS-em jadącym z Krakowa. Przewiózł chyba niespełna 10 osób. To przykre. W głowie pojawiają się pytania: dlaczego tak mało? Czy firma za słabo się reklamuje, że potencjalni pasażerowie nie wiedzą o linii? Albo inaczej: co było nie tak, że ludzie zignorowali kurs? Czy tylko to, że ta linia jeździ zaledwie trzy razy w tygodniu? Patrząc na samochody trudno bowiem uwierzyć, że w podobnym czasie nikt więcej nie poruszał się pomiędzy Krakowem, Częstochową, Wieluniem, Sieradzem, Kaliszem i Gnieznem na różnych odcinkach.

Aktualizacja: jeszcze tego samego roku kurs został zlikwidowany.

W artykułach o komunikacji coraz częściej pojawia się nazwa Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Kaliszu, która to jednostka działa od początku roku. To ona teraz ma zajmować się ustalaniem rozkładów. Póki co, system oparty na zarządzie transportu – z tego co widzę – nie funkcjonuje jeszcze w pełni, a trochę na niby. MZDiK nie emituje bowiem własnych biletów, a robią to przewoźnicy – miejscowe Kaliskie Linie Autobusowe oraz docierające do Kalisza komunikacje ostrowska i pleszewska (ta ostatnia aktualnie nie sprzedaje biletów do kasowania). Gdyby system działał tak, jak to jest np. w Trójmieście czy Krakowie, analogicznie to MZDiK powinien wprowadzić własne bilety i wciągnąć do sieci komunikacyjnej innych przewoźników na terenie miasta, a nawet podpisać porozumienia z ościennymi gminami w celu obowiązywania wspólnych biletów także poza Kaliszem.

Zobaczymy, czy tak się kiedyś stanie – będę obserwować przeobrażenia kaliskiej komunikacji.

„Życie Kalisza” zamieściło artykuł o planach powołania województwa środkowopolskiego ze stolicą w Kaliszu. Ponoć np. w Krotoszynie są osoby zainteresowane tym, natomiast Konin raczej nie czuje związków z Kaliszem. Napisałem komentarz, w którym dałem do zrozumienia, że nie dziwię się koninianom, gdyż łatwiej dojechać stamtąd do Poznania niż Kalisza, do którego nawet nie ma bezpośrednio torów, a autobusy niemal nie jeżdżą. Wyraziłem opinię, że jeśli miasto nad Prosną ma aspiracje wojewódzkie, to musiałoby zadbać też o skomunikowanie regionu. Pewien internauta podważył zasadność istnienia komunikacji, bo… każdy ma swój samochód. Ręce opadają!

Oczywiście napisałem w kolejnym komentarzu, co myślę o tak zaściankowym myśleniu.

Więcej o Data wydarzenia: 08.03.2016

W Dzień Kobiet pracownicy Kaliskich Linii Autobusowych rozdawali pasażerkom kwiaty. Załapałem się nawet jako świadek akcji na zdjęciach na stronach Calisia.pl i KLA (w tle, na końcu pojazdu).

Brat mówi, że następnego dnia jedzie pociągiem do Wrocławia, bo kolega nie może samochodem. Wieczorem okazuje się, że jednak jadą samochodem.
Wraca więc poruszany już temat zwoływania się na samochód i jeżdżenia pociągiem tylko w ostateczności.
Myślę, że nawet w takiej sytuacji zdobyłbym się na wyjazd pociągiem, aby swoją postawą świecić przykładem wśród znajomych.

Do góry