Jesteś tutaj:

Autor: Marcin

Otrzymałem z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Kaliszu odpowiedź na pismo z propozycjami ulepszeń sieci komunikacyjnej. Zrobiłem wykaz postulatów argumentując zasadność każdego z nich, np. wskazałem niejasność oznaczeń niektórych linii, duże przerwy pomiędzy kursami z danego osiedla, jazdę okrężną drogą czy brak spójnej polityki taryfowej z sąsiednimi powiatami. Niestety, jak zwykle była to odpowiedź w stylu tego nie zrobimy, tego nie warto, a na to nie ma pieniędzy. Tylko w przypadku dwóch postulatów jest nadzieja na to, że może coś się da zrobić…

Więcej „Data wydarzenia: 07.11.2016”

Kaliskie portale, np. Calisia.pl informują o wysokiej, dziesiątej pozycji Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego w rankingu najlepszych firm komunikacyjnych. Chodzi głównie o obniżenie kosztów funkcjonowania. Co z tego, skoro to słabo przekłada się na jakość usług. Linie do Gdańska, Torunia i Zielonej Góry leżą – oto całe oszczędności! Wolę firmę na garnuszku samorządu, która normalnie działa, niż świetnie zarządzaną, z której nie ma pożytku.

Niech szacowna komisja teraz weźmie pod uwagę kolejne kryterium: funkcjonalność sieci w mieście, miasto – powiat i miasto – reszta kraju. Przykładowe zadanie: masz dojechać na konferencję do Konina na godz. 10.00. Jestem ciekaw opinii jurorów po nieudanej próbie dotarcia.

Rozmaite media, m.in. „Newsweek”, donoszą, że posłanka Joanna Lichocka straciła prawo jazdy za przekroczenie prędkości. Sama zainteresowana deklaruje, że teraz będzie jeździć rowerem, autobusami i koleją.

Po pewnym czasie zaczęła nawet sobie chwalić pociągi. Musiała stracić prawko, żeby docenić kolej?! Czemu nie jeździła nią wcześniej z chęcią? Najważniejsze jednak, że efekt został osiągnięty.

Ksiądz podczas kazania odwoływał się do przykładów komunikacyjnych! Konkretnie chodziło o zamykające się drzwi uciekającego pociągu lub autobusu, na który się spóźniliśmy.

Jadę z Kalisza do Lublina pociągiem IC Konopnicka. Elegancki skład Pesa Dart, a frekwencja, że aż miło. Z powrotem jeszcze lepsza. Jednak można to osiągnąć!

Barack Obama niedawno musiał sobie poradzić bez tramwaju, co innego papież Franciszek. Podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie skorzystał z tego środka transportu. Nie rozkładowego, a specjalnego, ale jednak. Gdyby to zależało tylko od niego, to kto wie, może pojechałby rozkładowym. Ale i tak pokazał, że można – nie jest to czymś uwłaczającym godności osoby tej rangi. Brawo – papież u mnie zaplusował.

Zewsząd słychać o utrudnieniach w ruchu w związku ze szczytem NATO w Warszawie. Dotyczą one również komunikacji miejskiej. Czy nie należałoby postąpić odwrotnie i zamiast kierować na objazdy, zwiększyć częstotliwość kursowania linii, aby goście mogli dojechać na szczyt? Co na to powie Barack Obama?! Czym dojedzie?

Na stronie www kaliskiego PKS-u znalazłem makabryczną, a zarazem haniebną wiadomość: od 1 maja zlikwidowane zostaną linie o wieloletniej tradycji, m.in. do Zielonej Góry przez Leszno oraz Torunia przez Konin i Ciechocinek. Od tak hiobowych wiadomości można dostać zawału. Planowałem pewien wyjazd w majowy weekend, a tymczasem jestem zdenerwowany od paru dni. Piszę skargi, gdzie tylko się da – od mediów po Urząd Marszałkowski. Obszerny artykuł napisało „Życie Kalisza”, zareagowało również Radio Centrum. Własną publikację umieściłem na portalu Calisia.pl.

Wracam się z Częstochowy do Kalisza gnieźnieńskim PKS-em jadącym z Krakowa. Przewiózł chyba niespełna 10 osób. To przykre. W głowie pojawiają się pytania: dlaczego tak mało? Czy firma za słabo się reklamuje, że potencjalni pasażerowie nie wiedzą o linii? Albo inaczej: co było nie tak, że ludzie zignorowali kurs? Czy tylko to, że ta linia jeździ zaledwie trzy razy w tygodniu? Patrząc na samochody trudno bowiem uwierzyć, że w podobnym czasie nikt więcej nie poruszał się pomiędzy Krakowem, Częstochową, Wieluniem, Sieradzem, Kaliszem i Gnieznem na różnych odcinkach.

Aktualizacja: jeszcze tego samego roku kurs został zlikwidowany.

W artykułach o komunikacji coraz częściej pojawia się nazwa Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Kaliszu, która to jednostka działa od początku roku. To ona teraz ma zajmować się ustalaniem rozkładów. Póki co, system oparty na zarządzie transportu – z tego co widzę – nie funkcjonuje jeszcze w pełni, a trochę na niby. MZDiK nie emituje bowiem własnych biletów, a robią to przewoźnicy – miejscowe Kaliskie Linie Autobusowe oraz docierające do Kalisza komunikacje ostrowska i pleszewska (ta ostatnia aktualnie nie sprzedaje biletów do kasowania). Gdyby system działał tak, jak to jest np. w Trójmieście czy Krakowie, analogicznie to MZDiK powinien wprowadzić własne bilety i wciągnąć do sieci komunikacyjnej innych przewoźników na terenie miasta, a nawet podpisać porozumienia z ościennymi gminami w celu obowiązywania wspólnych biletów także poza Kaliszem.

Zobaczymy, czy tak się kiedyś stanie – będę obserwować przeobrażenia kaliskiej komunikacji.

Do góry