Choć osobiście nie znam organizatorów akcji, sprzyjam jej jako zwykły obywatel i turysta.
Jest to dla mnie irytujące, że nie tylko w innej miejscowości, ale nawet w swojej nie mogę zjeść w barze, lecz muszę przepłacać za opakowania, które później wyrzucam. Nie zawsze jem w domu, zdarza się w parku, jeśli idę jeszcze na zakupy. Sytuacja jest tyle kłopotliwa, co bezsensowna – jak mam się zarazić, to przecież i tak do tego dojdzie.
Te wszystkie obostrzenia to takie działanie dla działania, żeby pokazać, jak to troskliwy rząd dba o obywateli. Rządzie! Zajmij się gospodarką, a nie głupotami. Nie jesteś od tego, żeby prowadzić każdego za rączkę i dbać, aby nie dostał rozwolnienia czy innej choroby, lecz jesteś od ogólnych spraw kraju. Rząd powinien właśnie dbać o przedsiębiorczość, a nie rujnować ją.
Ale nie tylko przedsiębiorcy cierpią na tej patologicznej sytuacji. Także turyści są poszkodowani, gdyż nie mogą skorzystać z noclegu, a dopiero od lutego znów będzie wolno im iść do muzeum. Uważam więc, że rząd zachowuje się nie w porządku w stosunku do obu stron – tak branży turystycznej, jak i jej klientów.
Tak więc akcja #OTWIERAMY jest jak najbardziej uzasadniona. To jedyna szansa, aby wybić z głowy rządowi w Polsce (ale i w innych krajach) głupie pomysły. Czas się obudzić. Cieszy mnie, że przedsiębiorcy wolą zarabiać, niż otrzymywać pomoc z tarczy, która i tak nie wszystkim przysługuje. Oby tylko odważniej przystępowali do akcji.