(woj. dolnośląskie, pow. Wałbrzych)

Wałbrzych po raz pierwszy zwiedziłem 21 sierpnia 2008 roku. Dotarłem tam z Wrocławia, gdzie nocowałem. Nigdy wcześniej nie byłem w górach, dlatego postanowiłem to zmienić. Jak się okazało, dobrze że zacząłem od wzniesień tej wielkości co Góry Wałbrzyskie, bo do tego trzeba mieć niezłą kondycję.
Jadąc pociągiem z Wrocławia teren jest raczej równinny, co najwyżej po południowo-wschodniej stronie widać samotny Masyw Ślęży. Górzysto robi się dopiero w samym Wałbrzychu. Jest w nim kilka dworców, np. Szczawienko, Miasto, Główny. Ja korzystałem ze stacji Wałbrzych Miasto, ponieważ stamtąd miałem połączenie autobusowe do zamku Książ, znajdującego się w północnej części miasta. Najpierw jednak postanowiłem wejść na jeden z pobliskich szczytów – Ptasią Kopę.
Już po opuszczeniu dworca widać inny krajobraz, niż na nizinach. Do najbliższych szczytów jest bardzo blisko. Idziemy ulicą 11 Listopada koło kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego (jego adres to ul. Marconiego), Śląską i Pocztową szlakiem niebieskim, który po minięciu rzeczki Pełcznicy skręca w prawo. Tu zaczyna się wspinaczka na Ptasią Kopę – 590 m. n.p.m. Jeśli ktoś ma więcej sił, może pokusić się jeszcze o zdobycie Lisiego Kamienia – 613 m. n.p.m. Jednak widokami na okolicę gdzieniegdzie można cieszyć się tylko na zboczach, góry są zalesione po sam szczyt i zdjęć stamtąd nie zrobi się.
Po zejściu wracamy pod dworzec PKP i z pobliskiego przystanku na ul. Armii Krajowej jedziemy autobusem do zamku Książ (podczas mojej wizyty była to linia 8, niestety niezbyt często kursująca). Ciekawie prezentuje się on z zewnątrz, ale warto zwiedzić także wnętrza. Obok zamku znajdują się tarasy, z których zobaczymy malownicze widoki doliny wspomnianej już Pełcznicy.
Wracamy autobusem do dworca (jeśli chcemy poznać zabytki w mieście), lub jedziemy dalej do Szczawna-Zdroju (jeśli ktoś ma ochotę wejść niebieskim szlakiem na Chełmiec – 851 m. n.p.m.). W przypadku tej drugiej wersji na zwiedzanie centrum potrzebować będziemy drugiego dnia, przy pierwszej zdążymy tego samego.
Do centrum prowadzi ulica Kolejowa. U zbiegu z ul. gen. W. Sikorskiego znajdował się dworzec autobusowy, ale parę lat później czytałem, że już go tam nie ma. Idąc al. Wyzwolenia mijamy plac Grunwaldzki, kino Górnik i Starostwo Powiatowe. Cały czas towarzyszy widok pobliskich wzniesień. Następnie schodami docieramy do ul. Kopernika, mijamy ZUS i wchodzimy na plac Magistracki, przy którym znajduje się ratusz. Do pobliskiego Rynku prowadzą ulice Sienkiewicza i równoległa do niej Gdańska. Ciekawym obiektem jest Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna „Biblioteka pod Atlantami”.
Rynek opuszczamy na zachód ulicą 1 Maja. Mijamy kościół pw. Matki Boskiej Bolesnej przy placu Kościelnym i dochodzimy do Muzeum Porcelany. W nim znaczną część kolekcji stanowią eksponaty z porcelany i kamienie szlachetne. Po zwiedzaniu dochodzimy do placu Na Rozdrożu, skręcamy w ul. Straży Pożarnej, gdzie mijamy ewangelicki kościół Zbawiciela. Ulicą Kościelną dochodzimy do skrzyżowania z Moniuszki i Garbarską, gdzie widać kolegiatę pw. Najświętszej Maryi Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów.
Kierujemy się znów przez Rynek, a następnie ulicami Gdańską i Słowackiego. Mijamy Delegaturę Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, Pocztę i Sąd Rejonowy.
W mieście są też inne obiekty do zwiedzania, ale na to potrzeba więcej niż jednego dnia. Tak oto uzupełniam opis o drugą wizytę, po 17 latach – 20 czerwca 2025. Stęskniłem się za tym miastem.
Z centrum blisko jest na ul. Piotra Wysockiego, przy której można zwiedzić Starą Kopalnię. Podczas mojej drugiej wizyty kursowała tam autobusowa linia 5. Wybrałem się, ale ponieważ nie miałem wcześniej zarezerwowanego biletu, kupiłem go w kasie na nieco późniejszą godzinę, gdyż na najbliższą nie było miejsc. W międzyczasie wszedłem na Wałbrzyską Wieżę Widokową w Parku im. Jana III Sobieskiego – obok centrum. Polecam też Pomnik Pamięci Górnictwa Wałbrzyskiego przy al. Wyzwolenia, nieopodal pl. Grunwaldzkiego.
Co do kopalni – zwiedzanie trwało 2 godziny, ale większość tego czasu grupa spędziła na powierzchni (pomieszczenia, wieża kopalni). Podziemne korytarze, w których lepiej być cieplej ubranym, zajęły ok. 25 minut. Ogólnie przewodnik wykazał się dużą wiedzą, choć spodziewałem się odwrotnych proporcji ziemia – podziemie, tak jak w innych kopalniach. Ale był to pożytecznie wykorzystany czas.
Druga wizyta była dla mnie dość szokująca… w autobusach. Co może w nich zaskoczyć miłośnika komunikacji? Najdziwniejsze kasowniki w Polsce. Większość pojazdów była wyposażona w urządzenia, jakich nie widziałem nigdzie: brak dziury na bilet! Trochę mi zajęło rozgryzienie obsługi tej enigmy, bo pytani pasażerowie też nie umieli mi pomóc, gdyż mieli bilety w telefonach. W końcu dotknąłem ekranu, znalazłem opcję SKASUJ BILET i zeskanowałem spodem urządzenia kod QR znajdujący się na odwrocie biletu. Wówczas kasownik poinformował wreszcie o aktywacji biletu. Później zaś miałem wątpliwości, który bilet skasowałem, a który jest na potem, bo śladu na papierze przecież nie było. Trzeba wtedy skanować na chybił trafił, w razie podsunięcia zużytego biletu kasownik poinformuje o tym i należy wybrać inny egzemplarz. Za to częstotliwość kursowania w 2025 roku była niezła. Do tego wprowadzono bogatą ofertę biletów czasowych umożliwiających przesiadki.
Podsumowując: Wałbrzych kojarzy mi się nie tylko z górnictwem, ale i zielenią. Marzy mi się jeszcze wejście na Chełmiec.
Czas zwiedzania: min. 9 godzin, ale warto poświęcić 2-3 dni. Wszystkich opisanych tu miejsc nie da się zwiedzić w 1 dzień.

























































