Tykocin + Pentowo

(woj. podlaskie, pow. białostocki)

Tykocin - herb

Od dawna marzyłem, aby zobaczyć Narew. Udało się to 6 lipca 2017 w Tykocinie, choć nie tylko rzeka była celem. Mając noclegi w Białymstoku zwiedzałem także jego okolice. Do Tykocina można bez problemu dostać się autobusem – podczas mojej wizyty kursował PKS oraz Voyager. Ja skorzystałem z tej pierwszej firmy. Zdziwiła mnie natomiast niewielka liczba pasażerów, których można było policzyć na palcach. Na przystankach pośrednich nikt nie wsiadał. Być może tak jest tylko w wakacje – tego nie wiem. Nie oznacza to, że w Tykocinie nie widać turystów. Wręcz przeciwnie, ale były to głównie zorganizowane wycieczki. Ja tradycyjnie namawiam, aby przygotować sobie wyjazd na własną rękę, z wykorzystaniem kursów rozkładowych.

Opisując Tykocin opieram się na planie miasta znalezionym w Internecie.

Wysiadamy na Starym Rynku. Idziemy w kierunku wschodnim ul. Złotą do pl. Stefana Czarnieckiego. W narożniku, u zbiegu Bernardyńskiej ze Złotą, znajduje się budynek określony na planie jako Urząd Miejski, ale strona magistratu podaje, że to Centrum Kultury, Sportu i Turystyki Ziemi Tykocińskiej.

Na placu znajdziemy m.in pomnik jego patrona. Trzeba zwrócić jeszcze uwagę na Gminną Bibliotekę Publiczną im. Zygmunta Glogera, no i oczywiście kościół pw. Trójcy Przenajświętszej. Po jego lewej stronie, na początku ul. Poświętnej zobaczymy także Alumnat – kiedyś przytułek i szpital dla żołnierzy, dziś restaurację i miejsce noclegowe.

Posuwamy się dalej na wschód, tym razem ul. 11 Listopada. Teraz docieramy do budynku Urzędu Miejskiego. Przed nim widzimy pomnik Orła Białego, choć tak naprawdę orzeł nie jest na nim biały.

Aby dotrzeć do kolejnego obiektu, zmieniamy kierunek na południe. Skręcamy w prawo w Szkolną i Zagumienną, a następnie w lewo w Jana Kochanowskiego. U zbiegu z Klasztorną mamy wiatrak, niestety bez skrzydeł. Znów zmiana kierunku, tym razem na zachodni. Przy Klasztornej znajdujemy pobernardyński zespół klasztorny, który później zaczął pełnić inne funkcje, np. Domu Emerytalnego dla księży czy Domu Pomocy Społecznej.

Z uwagi na godzinę otwarcia muzeum, które jeszcze było nieczynne, najpierw wybrałem się do Pentowa. Tam niestety komunikacja publiczna nie dociera, trzeba się przejść ok. 2 km pieszo w kierunku zachodnim ulicami Klasztorną i Holendry. Po drodze mijamy cmentarz żydowski, ale gdyby nie informacja, to nie wiedziałbym, że to miejsce pochówku, gdyż poza trawą nic tam nie widać. Zdjęcia więc nie wykonałem.

Europejska Wieś Bociania w Pentowie, która była celem wędrówki, zrobiła na mnie wrażenie. W ramach ceny biletu można wypożyczyć solidną lornetkę do podglądania ptaków z dwóch platform widokowych.

Do Tykocina wracamy tą samą drogą, tyle tylko, że trzeba będzie skręcić w lewo w ul. Kozią. Dojdziemy nią do tykocińskiego Oddziału Muzeum Podlaskiego. Ponieważ bilety kupuje się kawałek dalej, w Wielkiej Synagodze, i są ważne na oba obiekty, to od niej rozpoczynamy zwiedzanie od środka. Audioprzewodnik uruchamia się automatycznie wraz z wejściem. Później wracamy do wspomnianego muzeum, a po jego zwiedzeniu warto pójść na jego tyły, gdzie jest nieco ukryta restauracja oferująca kuchnię żydowską.

Teraz posuwamy się na wschód ul. Józefa Piłsudskiego i znaną nam już Złotą. Przechodzimy nad strumykiem Motławą, która w niczym nie przypomina swej gdańskiej imienniczki. Znów znajdujemy się na pl. Czarnieckiego.

Skręcamy w lewo w ul. Włodzimierza Puchalskiego. W ten oto sposób zainteresowałem się sylwetką patrona ulicy – fotografa i przyrodnika, a po powrocie zacząłem skutecznie poszukiwać w bibliotece jego książek.

Teraz idziemy przez most nad Narwią. O ile większość atrakcji znajduje się po południowej stronie rzeki, to jest pewien obiekt po północnej. Chodzi o jeden z najmłodszych zamków w Europie. Podczas mojej wizyty miał 7 lat i wciąż był odbudowywany przez prywatnego inwestora. Wejścia z przewodnikiem co godzinę, musiałem nieco zaczekać. Nie żałuję jednak – usłyszałem trochę ciekawostek historycznych.

Czas zwiedzania: mój pobyt wyniósł ok. 7 godzin. Ponoć organizowane są także rejsy po Narwi, ale zbyt późno dowiedziałem się o tym.