Rydzyna

(woj. wielkopolskie, pow. leszczyński)

Rydzyna - herb

Rydzynę odwiedziłem w dość specyficznym czasie. 28 maja 2020 to jeden z dni w trakcie odmrażania polskiej gospodarki po rzekomej pandemii koronawirusa. Oznacza to m.in. to, że muzea już mogą działać przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Po okresie stagnacji, na przekór tej ogólnoświatowej panice, zdecydowałem się na kilka jednodniowych wypraw. Tylko w ten sposób mogłem odżyć fizycznie i psychicznie.

Do Rydzyny dotarłem dwoma pociągami na odcinkach Kalisz – Ostrów Wielkopolski, Ostrów Wlkp. – Leszno oraz autobusem MZK Leszno linii 12. Kursował on w dni robocze średnio co godzinę lub dwie, w soboty i w niedziele rzadziej. Autobusy przejeżdżały przez całą Rydzynę i podążały dalej. Kursy różniły się długością (nie wszystkie obsługiwały pełną trasę). Ja zdecydowałem się wysiąść przy wiatraku koźlaku „Józef”. Dodam, że przystanek kolejowy Rydzyna istnieje, ale znajduje się w Kłodzie.

Nie dysponowałem żadnym wydaniem planu miasta, posługiwałem się wydrukiem mapy Google.

Przystanek usytuowany jest przy rondzie Młyńska Góra. Znajdujemy się przy specyficznym drogowskazie będącym rekonstrukcją oryginału, a następnie fotografujemy wiatrak.

Teraz idziemy na południowy wschód ulicą Wolności. Z lewej mijamy kościół poewangelicki, który – jak doczytałem – nie jest już miejscem kultu, lecz salą koncertową. Z prawej zaś oczy przykuwa ładny budynek szkoły.

Centrum coraz bliżej. Zanim wejdziemy na Rynek, można jeszcze skręcić dwa razy w prawo: w Tylną i Kościuszki. Wówczas ujrzymy klasztor sióstr Dominikanek.

Wracamy na Wolności. Idziemy kawałek i patrząc w lewo w Kościelną widzimy kościół pw. św. Stanisława Biskupa. Aby lepiej go sfotografować, trzeba trochę podejść.

Czas na Rynek. Na środku znajduje się pomnik św. Trójcy (zwany na różnych stronach www po prostu rzeźbą lub kolumną). Dowiedziałem się z Internetu, że upamiętnia ofiary dżumy, zatem wątek epidemiczny stale mi towarzyszył. Inne ciekawe obiekty to siedziba Urzędu Miasta i Gminy – ratusz wtopiony w budynki, a nie wolnostojący, a także Ośrodek Kultury. Trzeba się przyjrzeć każdej pierzei placu. Od niego na wschód odchodzi ulica Zamkowa, która zgodnie z nazwą zaprowadzi nas do głównej atrakcji miasta. Jest nią oczywiście zamek. Bilety kupuje się na parterze, zwiedza się drugie piętro, a restauracja jest na pierwszym.

Zamek zwykle kojarzy się z tłumami turystów. Ja byłem w Rydzynie… jedynym zwiedzającym. Z jednej strony miałem komfort w postaci swobodnego dostępu, ale z drugiej było to przykre, że ludzie dali się tak zastraszyć propagandą. Obok zamku znajduje się pomnik, a w zasadzie popiersie króla Stanisława Leszczyńskiego. Bez korony, ale to chyba nie w obawie przed koronawirusem (zresztą na portretach również jest przedstawiany bez tego insygnium władzy, podobnie jak inni królowie elekcyjni). Dobrze, że mu nie założono maseczki lub przyłbicy. Chyba i tak korona spadłaby mu z głowy ze zdumienia, jak zobaczyłby co dzieje się w Polsce. W dawnych czasach ludzie chorowali nie na takie rzeczy. Tak już świat jest skonstruowany, że zawsze na coś będziemy chorować, i żaden władca ani rząd tego nie zmieni jakimiś wymysłami o konieczności izolowania się. Bo nie da się wyizolować od świata. Ludzie mocno schorowani muszą uważać, ale ogólnie to fikcja, że od niewychodzenia z domu będziemy zdrowi. Niestety patrząc na pustki w salach i zamkowej restauracji widać było, że wiele osób uwierzyło w tę utopię. To jest dramat nie tylko turystyki komunikacyjnej, ale turystyki w ogóle.

A co do restauracji – choć nie była ona tania (40 zł za jedno danie i herbatę) – to muszę przyznać, że można tam smacznie i zdrowo zjeść. Mięso i dużo warzyw, wszystko właściwie doprawione. Nie skorzystałem natomiast z usług hotelu. 195 zł nie dam nawet za nocleg w zamku. Normalnie wydaję 40 – 50, na zamku mógłbym zapłacić te 80 – 100, ale nie ma dla mnie czegoś takiego jak atrakcja turystyczna za wszelką cenę. Chyba że państwo rzeczywiście zacznie rozdawać bony turystyczne, których nie da się zrealizować w prywatnych kwaterach bez terminali do kart, to może dla odmiany skuszę się na coś innego.

Często w opisach miejscowości pozwalam sobie na subiektywne refleksje i specyficzne komentarze. Witryna ta nie jest efektem pracy zawodowego przewodnika piszącego na zlecenie informacji turystycznej, lecz dziełem turysty pasjonata. Specyfika czasu, na który przypadła wizyta w Rydzynie, wymaga utrwalenia właśnie takim stylem dla lepszego poznania moich wrażeń doznanych akurat wtedy. Niech po latach ludzie poczytają, jak wyglądało to żenujące widowisko wyreżyserowane przez rządzących.

Obok zamku rozpościera się park. Zobaczymy też trochę innych ciekawych budynków. Wśród nich Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy.

Rydzyna – pomimo okoliczności, w których ją odwiedziłem, pozostanie w mojej pamięci jako miejsce bardzo relaksujące.

Na zakończenie dodam, że najbliższy przystanek powrotny mamy przy ul. Rzeczypospolitej – kawałek na południe od Rynku.

Czas zwiedzania: min. 3 godziny.