Olsztyn

(woj. warmińsko-mazurskie, pow. Olsztyn)

Olsztyn - herb

Do Olsztyna dotarłem 5 lipca 2025. Odcinek Kalisz – Warszawa Centralna pokonałem pociągiem IC Dąbrowska, dalej IC Skarbek. Mimo krótkiego czasu na przesiadkę szczęśliwe wszystko poszło ładnie. Olsztyn, oprócz tego, że był celem podróży, stanowił także bazę wypadową do Ostródy i Olsztynka. 11 lipca udałem się w dalszą podróż do Mrągowa, ale autobusem, gdyż podczas mojej wyprawy biegnące tam tory były nieczynne, przynajmniej dla ruchu pasażerskiego.

Do samego Olsztyna pociągi jeździły nie najgorzej. Dworzec Olsztyn Główny, ładny z zewnątrz, ale w środku spodziewałem się więcej. Właściwie poza kasami, WC i jakimś sklepikiem chyba nic więcej tam nie było – jak na tej wielkości miasto to dziwne (chociaż w porównaniu z Mrągowem to luksusowy obiekt). Gorzej prezentował się zamknięty dworzec autobusowy – zdjęcia w galerii na dole mówią same za siebie.

W okolicach dworca w oczy rzuciły mi się dwie świątynie: cerkiew greckokatolicka pw. Pokrowa Matki Bożej oraz kościół rzymskokatolickiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Korzystałem też z kolejowej stacji Olsztyn Zachodni.

W 2025 r. komunikacja miejska koordynowana była przez Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu, który miał bogatą ofertę biletów. Ja korzystałem z jednorazowych, 90-minutowego i 3-dobowego. Te pierwsze kupiłem w jednej z galerii w sklepie z prasą, czasowe obok, w punkcie firmowym ZDZiT przy Piłsudskiego. Jakby komuś było nie po drodze, to biletomatów było sporo, na ulicach i w pojazdach (dla kolekcjonera to nie to samo, ale przynajmniej jest jak zapłacić za przejazd). Na liniach podmiejskich obowiązywały ceny jak po mieście (przed przyjazdem lepiej sprawdzić, przepisy czasem się zmieniają). Oprócz autobusów było też 5 linii tramwajowych, a odbudowywaną sieć stopniowo oddawano do użytku od 2015 r. To ewenement na skalę kraju. Inne miasta rozbudowują istniejące sieci, a Olsztyn przywrócił od podstaw. Przez kilkadziesiąt lat tramwajów tam nie było. Trolejbusy zniknęły zaś dawno temu.

Dotarłem do wszystkich pięciu krańców tramwajowych. Nie piszę pętli, gdyż tam się nie zakręca. Tramwaje mają drzwi na dwie strony, a po skończonym kursie motorniczy przechodzi na drugi koniec pojazdu. Wygląda więc na to, że krańcówka, której to nazwy używa się w Łodzi (tam nie ze względu na kształt, lecz to określenie regionalne), z przyczyn technicznych ma swoje uzasadnienie. Na przystanek czołowy, bez możliwości dalszej jazdy lub zakręcenia, właściwszą nazwą jest kraniec lub krańcówka. Pętla umożliwia ruch okrężny – wjazd i wyjazd z niej odbywa się tą samą stroną pojazdu, bez zmiany kierunku, a takich miejsc w Olsztynie nie spotkałem.

Olsztyńskie tramwaje nie sprawiały wrażenia szybkich, ale mimo to przejazd trasy całej linii zajmował od 19 do 25 minut.

Zabytki centrum

Pierwszy obszar do zwiedzenia to oczywiście ścisłe centrum. Proponuję zacząć od Wysokiej Bramy. To nie tylko charakterystyczny punkt, ale i kraniec dwóch linii tramwajowych oraz moje miejsce noclegowe. Przed nią znajdują się odkryte fundamenty. Obok, przy Targu Rybnym, mieści się Muzeum „Dom Gazety Olsztyńskiej”. Gdy zaś przejdziemy przez bramę, to wejdziemy na ul. Staromiejską. Wkrótce trafimy na rynek, który nazywa się Stare Miasto. Na nim stoi Stary Ratusz, siedziba Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.

Jeśli pójdziemy ul. św. Barbary, to dotrzemy do Muzeum Archidiecezji Warmińskiej im. bpa Jana Obłąka. Stąd już widać bazylikę konkatedralną, która jest kościołem parafii pw. św. Jakuba Apostoła.

Wracamy na Stare Miasto. Udając się do zamku natkniemy się najpierw na kościół ewangelicko-augsburski pw. Chrystusa Zbawiciela, a następnie na ławeczkę Mikołaja Kopernika. Jakby ktoś nie wiedział – to taki astronom, który głosił teorie niezgodne z ówczesnym stanem wiedzy, przez co jego dzieło później było w Indeksie Ksiąg Zakazanych. Podobny los spotyka wielu współczesnych lekarzy, którzy są ciągnięci po komisjach etyki. Okazało się, że tak jak on miał rację, iż to Ziemia krąży wokół Słońca, tak i nie pomylili się lekarze, którzy twierdzili, że obostrzenia nie zwalczą koronawirusa. I kto jest płaskoziemcem? Kto kogo przezywa, sam się tak nazywa.

Zamek Kapituły Warmińskiej jest siedzibą Muzeum Warmii i Mazur. Nie jest ono wielkie, ale warto. Do tego można wejść na basztę, choć nie ma z niej dużych widoków. Kwestia braku udostępnienia zwiedzającym jakiejś wyższej wieży była przedmiotem dyskusji w Olsztynie. Podczas mojej wizyty oprócz tego obiektu był czynny jeszcze jeden punkt widokowy, niezbyt wysoki, ale o tym później. Mimo wielu rzucających się w oczy wysokich wież (kościelnych i Nowego Ratusza), możliwości wejścia na ich szczyty (lub chociaż do pewnego poziomu) nie było. Tu dodam, że to drugi zamek w Olsztynie, jaki zwiedziłem, a ten pierwszy był w Olsztynie pod Częstochową.

Wschód od centrum

Kolejny spacer rozpoczniemy również od Wysokiej Bramy, ale pójdziemy ul. 11 Listopada koło baru mlecznego Olsztyniak z wystrojem PRL-owskim. Na pl. Jana Pawła II mamy Nowy Ratusz, siedzibę władz miasta. Idąc al. Marszałka J. Piłsudskiego za galerią handlową znajdziemy wspomniany punkt sprzedaży biletów, następnie Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej autorstwa Xawerego Dunikowskiego, Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki z lewej i Urząd Marszałkowski z prawej, aż dojdziemy do Planetarium. Zafundowałem sobie pokaz z łączeniem na żywo z astronomem, ale tematyka jest różna, dla najmłodszych też przygotowano ofertę. Osobno płaciłem tylko za Wystawę Energii. Dalej znajduje się Hala Urania. Jeśli zaś od Planetarium pójdziemy kawałek na południe ulicami Głowackiego i Żołnierską, to dotrzemy do Obserwatorium Astronomicznego, które można zwiedzać. To właśnie drugi po zamku punkt widokowy, o którym wspomniałem.

Druga trasa od Urzędu Miasta prowadzi ul. 1 Maja obok Teatru im. Stefana Jaracza do stacji Olsztyn Śródmieście, przy której znajduje się cmentarz ewangelicki. Idąc ulicami Lanca i Mickiewicza dojdziemy do popiersia wieszcza przed gmachem szkoły oraz do bardzo okazałego kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Gdy osiągniemy ul. Kościuszki, skręcamy w lewo, po pewnym czasie z prawej widzimy Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. F. Chopina, a za nią Warmińsko-Mazurską Filharmonię im. Feliksa Nowowiejskiego.

Łyna

Tereny nadrzeczne zostały zagospodarowane bardzo ciekawie. Począwszy od Parku Centralnego, w którym mamy fontannę, a po drugiej stronie rzeki Muzeum Nowoczesności (przypisane do ul. Knosały) i dawną zajezdnią trolejbusową (w czasie mojej wizyty była miejscem wystaw), poprzez Park Podzamcze z wodospadem, aż po wiadukty. Tu nie będę się rozpisywać, co najciekawsze zobaczycie w galerii na dole. Dodam, że przy drugim z parków znajduje się okazały kościół garnizonowy pw. NMP Królowej Polski (ul. Kromera).

Inne miejsca

Na pewno poleciłbym Muzeum Przyrodnicze przy ul. Metalowej. Wysiadłem z tramwaju (podczas mojej wizyty linie 4 i 5) na skrzyżowaniu ul. kard. Wyszyńskiego z Pstrowskiego, poszedłem w prawo tą drugą i w lewo do końca ul. Metalowej. Pałac nie jest wielki, ale wystawy ciekawe.

Warto zobaczyć z zewnątrz obiekty Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego przy ul. Oczapowskiego. Al. Warszawską i ul. Tuwima jeździły liczne autobusy, ale tramwaj linii 3 kończący trasę przy skrzyżowaniu kursował rzadko (mimo to załapałem się na niego), może dlatego, że to były wakacje. Chyba nie budowano torów na kilka kursów dziennie.

Jeśli trafi się piękna letnia pogoda, a tej miałem niewiele, bo tylko w dniu przyjazdu i w następnym, to dobrze byłoby wybrać się nad któreś jezioro. Ja poszedłem od kaplicy Jerozolimskiej ulicami Grunwaldzką, Bałtycką i w lewo Jeziorną do Jeziora Krzywego, znanym też jako Ukiel. Później pojechałem autobusem aż na Gutkowo do kościoła pw. św. Wawrzyńca.

Szkoda, że nie było żadnej linii turystycznej. To, że zabytkowy tramwaj w Olsztynie nie zachował się, to rozumiem (i tak nie mógłby zawrócić przy braku pętli), ale jakiś zabytkowy autobus mógłby kursować tak jak w Białymstoku, Lublinie czy moim Kaliszu. A jeśli nie zabytkowy, to nowoczesny, z przewodnikiem.

Czas zwiedzania: 3 dni.