Nie rozstrzygam, czy koronawirus jest groźny, czy nie (uważam jedynie, że nie da się odizolować od wszystkich chorób świata), natomiast wykażę, dlaczego wprowadzone w komunikacji miejskiej obostrzenia wbrew intencjom sprzyjają tłokowi.
- Zajmowanie tylko połowy miejsc siedzących oznacza, że np. 30 pasażerów stoi w tłoku, a 15 siedzi luźno. Siadanie na każdym miejscu zmniejszyłoby problem. We Wrocławiu ludzie siadają, gdzie wolne, i bardzo dobrze. W Kaliszu i Ostrowie Wlkp. porozwieszano na fotelach jakieś bzdurne plakietki z prośbą o niezajmowanie danego miejsca.
- Zbyt duże strefy wydzielone odcinają cenną powierzchnię autobusu oraz wyłączają z użycia ok. 4 miejsc siedzących. Samo istnienie tych stref uniemożliwia też korzystanie z przednich drzwi i wymusza przeciskanie się do środkowych. Kierowca przecież jest chroniony zazwyczaj szybą pleksi czy coś w tym stylu, więc po co blokować drzwi?
Gdzie tu logika?