Turystyczny impas

Powiększ obraz

Myślałem, że o tej porze roku będę miał już odbyte wycieczki do Wrocławia, Liskowa (powiat kaliski), a może nawet Grabowa nad Prosną. Niestety, z powodu zamknięcia obiektów oraz ograniczeń w przemieszczaniu się, mam zaległości turystyczne. Przed Wielkanocą chyba to się nie zmieni.

Wirus szczęśliwie mnie omija, ale podtrzymuję to, co napisałem w jednym z niedawnych wpisów (Turystyczny falstart), że nie da się ochronić obywatela przed wszystkimi chorobami. Jeśli ktoś pomimo środków ostrożności zachorował, to i tak by do tego doszło. Dobrze, że wolno chociaż samodzielnie jeździć rowerem, bo prędzej dostałbym depresji od siedzenia w domu, niż złapałbym wirusa.

W końcu pewnie trzeba będzie otworzyć atrakcje turystyczne. Rząd musi zrozumieć, że nie tędy droga. Jak wykończy gospodarkę, w tym sektor turystyczny, to w ten sposób sam zrujnuje kraj bardziej niż koronawirus. Zresztą proszę przeczytać to: https://zdrowie.wprost.pl/medycyna/choroby/ Przy tym koronawirus to marginalna choroba. O co więc tu chodzi, że dla tłumów grypowiczów nie zrobiono tego show, a dla garstki ludzi tak? Dodatkowo przypomnę, że na wizytę do lekarzy specjalistów czeka się nieraz kilka miesięcy. Dlaczego ci pacjenci są gorsi w polskiej służbie zdrowia?

Gdyby więc otwarto muzea, ewentualnie ograniczając liczbę jednorazowo przebywających gości i nakazano zdezynfekowanie rąk, czy odważyłbym się zwiedzać? Tak! Co ma być, to będzie. Nie da się żyć w ciągłej izolacji. To fikcja, że rząd obroni Polaków przed każdą chorobą. Tego nie dokona ani pan Morawiecki, ani pani Kopacz. Moja recepta na obecną sytuację: chorzy do łóżek, zdrowi do pracy i koniec tego zamieszania.

Kiedyś krytykowałem Białoruś za biurokrację, która zniechęca mnie do odwiedzin tego zapewne ciekawego kraju. Teraz muszę przyznać, że owa rzekoma dyktatura to nic w porównaniu z tym, co się dzieje w Polsce: https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/6463245,koronawirus-lukaszenka-bialorus-rosja-granice.html I gdzie są większe swobody obywatelskie?

Obserwuję, że w Polsce ludzie niestety poddali się panice, i rzeczywiście uwierzyli, jak to dobry rząd dba o nich.

W kwietniu muszę zarezerwować noclegi na lato. Co tu robić? Ryzykować ze Szczecinem i Świnoujściem, licząc na to, że wtedy działanie muzeów będzie niezagrożone, czy wybrać sobie jakąś górską miejscowość, gdzie można podziwiać tylko szlaki?