Po raz drugi wziąłem udział w Narodowym Czytaniu. Po „Lalce” przyszedł czas na „Przedwiośnie”. Ogólnopolska impreza odbyła się 8 września 2018 – ja uczestniczyłem w niej w kaliskim ratuszu.
Fot.: Joanna Wypych
„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego to książka z motywami kolejowymi. Raz była już brana pod uwagę, ale przegrała. Gdy usłyszałem, że tym razem będzie czytana właśnie ona, wiedziałem, że się zapiszę.
Opisane w niej podróże w niczym nie przypominają luksusu oferowanego przez składy takich marek jak Pesa, Flirt czy Newag. Możemy więc porównać sobie ile wysiłku trzeba było włożyć w pokonanie odległości sto lat temu, a o ile łatwiejsze – pomimo jeszcze licznych niedociągnięć – jest podróżowanie dziś. Cezary Baryka jechał do Polski w dużo gorszych warunkach, niż współczesne dzieci na wakacje. Aż śmiech bierze na myśl, że trzeba je wozić autkiem, bo się umęczą w pociągu… Na marginesie: zdarza się, że w klasie więcej uczniów deklaruje, iż leciało samolotem, niż jechało pociągiem! – wiem to ze swoich lekcji komunikacyjnych (ja nie leciałem).
Pierwotnie, podobnie jak trzy lata temu, miałem przeczytać fragment z motywem kolejowym. Z przyczyn organizacyjnych przypadł on innej osobie, ja wykonałem „zwykły”. Może i dobrze – to miłe, że już nie tylko ja czytam tego typu teksty. Przecież nie mam monopolu na nie. Niech inni też dają przykład.
Przykre jest natomiast upolitycznienie imprezy. Niektórym przeszkadzał patronat prezydenta Andrzeja Dudy. Ja potraktowałem czytanie jako przedsięwzięcie literackie. Po prostu podoba mi się książka i nie ma dla mnie znaczenia, czy patronuje jej ten czy inny prezydent (chyba że byłaby to już naprawdę bardzo zła osoba, to może bym się zastanowił). Głównym patronem był dla mnie Stefan Żeromski i proponuję tego się trzymać.