(woj. śląskie, pow. zawierciański)
Postanowiłem, że pobyt w Częstochowie urozmaicę sobie wypadami po okolicy. Dzień po Olsztynie (tym podczęstochowskim) odbyłem wycieczkę do Zawiercia – 1 kwietnia 2016. Mogłoby się wydawać – co tam ciekawego? Otóż parę miejsc jest, a zwłaszcza – źródło Warty!
Pogoda niestety zrobiła mi niezłego psikusa na Prima Aprilis, stąd przepraszam za jakość niektórych zdjęć. Noclegi rezerwuję z wyprzedzeniem, zatem aury nie mogłem sobie wybrać. Trzeba było fotografować spod parasola i co pewien czas wycierać obiektyw. Już w pociągu zdecydowałem, że zmienię nieco kolejność zwiedzania, licząc na poprawę warunków atmosferycznych, gdy dotrę do Kromołowa (dawniej oddzielnej miejscowości, obecnie w granicach miasta). I rzeczywiście – koło południa nieznacznie, ale jednak było trochę lepiej.
Do Zawiercia dotarłem pociągiem linii S1 Kolei Śląskich relacji Częstochowa – Gliwice. Częstotliwość niezła, frekwencja proporcjonalna do niej, choć miejsc siedzących dla wszystkich spokojnie wystarczyło. Wygodne składy – czemu nie w każdym regionie Polski tak jest, skoro tutaj może tak być?
W samym mieście transportem zajmuje się Zakład Komunikacji Miejskiej. Częstotliwość podczas mojej wizyty może nie była oszałamiająca, ale udało się dojechać tam, gdzie chciałem. Do Kromołowa podczas mojej wizyty kursowały autobusy nr 3B, 4 i 5. W pobliżu Zawiercia znajduje się Ogrodzieniec, do którego dojeżdżała linia 7, ale na to potrzeba dodatkowego dnia. Może kiedyś tam też się wybiorę.
Od razu wiedziałem, że nie wszystko w Zawierciu uda się zobaczyć. Po zachodniej stronie dworca kolejowego, przy ulicy Towarowej znajduje się Huta Szkła. Zgodnie z informacją na stronie www zadzwoniłem pod wskazany numer, aby zapytać o możliwość zwiedzania. Wstępnie zostałem przydzielony do 40-osobowej grupy, ale gdy siedziałem w PKS-ie do Częstochowy (trzy dni przed wizytą w Zawierciu) otrzymałem telefoniczną informację, że na ten tydzień zwiedzanie zostało odwołane.
Zatem wysiadamy na dworcu kolejowym. Idziemy na północ ul. 3 Maja, a następnie Kościuszki. Pod nami Warta, która kojarzy nam się z rzeką nie ogromną, ale jednak dużą. W Zawierciu jest okazja, aby zobaczyć Wartę strumyk.
Z prawej widzimy bazylikę pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Kawałek dalej jesteśmy na placu Teodora Stosika – u zbiegu ulic Franciszka Szymańskiego i Henryka Sienkiewicza. Widzimy pomnik poświęcony nieznanemu żołnierzowi.
Miejscem, do którego trzeba wejść, jest pałacyk Szymańskiego. Oprócz Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej mieści się w nim Miejska Izba Muzealna. Zawiercie nie posiada większego muzeum, ale warto odwiedzić to miejsce. Można liczyć też na komentarz o zbiorach i przybliżenie historii miasta. Wstęp bezpłatny, ale dniami otwarcia były jedynie poniedziałki, środy i piątki. Radzę więc wcześniej upewnić się, czy coś się nie zmieniło.
Po zwiedzaniu kontynuujemy spacer ul. Kościuszki, zahaczając o park, w którym znajdziemy m.in. popiersie patrona ulicy. Skręcamy w prawo w ul. Piłsudskiego. Mijamy budynek, w którym mieści się m.in. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Przy jednej z uliczek po prawej stronie – Mieczysława Niedziałkowskiego – widzimy okazały gmach szkoły. Ciekawie wygląda też sklep Biedronka oraz okoliczne domy.
Z jednego z pobliskich przystanków, z uwagi na zbliżającą się godzinę odjazdu autobusu, postanowiłem jechać do Kromołowa. Wcześniej zdążyłem jeszcze sfotografować popiersie Józefa Piłsudskiego przy ul. Leśnej.
Wysiadamy na placu u zbiegu ulic Filaretów, Jurajskiej, Harcerskiej i Siewierskiej. Jesteśmy w Kromołowie. Widać już kaplicę pw. św. Jana Nepomucena. Do tej pory święty ten kojarzył mi się z… damską odzieżą (dlaczego? – przez wizytę w wielkopolskim Odolanowie, w którym jego figurka znajdowała się przed sklepem), może teraz zacznie przypominać mi Wartę.
Przed kaplicą znajduje się obficie bijące źródło. Jest też stosowna informacja. Dobrze, że uczyniono z tego atrakcję turystyczną (ponoć do źródeł Wisły trudno trafić przeciętnemu turyście), choć trochę mi szkoda, że nie zachowano bardziej naturalnego wyglądu źródła i obudowano je. Ale tak czy inaczej – ważne, że wyeksponowano początek rzeki. W okolicach znajduje się gdzieś jeszcze jedno źródło, ale nie każdy wie, gdzie ono jest. Przed wizytą czytałem, że i ono zostanie odkryte dla przybyszów.
Oprócz kaplicy i źródła, na placu znajduje się remiza. Idziemy wzdłuż strumyka drogą Nad Wartą. Następnie skręcamy dwukrotnie w lewo i jesteśmy na głównej drodze – ulicy Siewierskiej. Idziemy za wspomniany już plac, aż do kościoła pw. św. Mikołaja przy ul. Jurajskiej. Wracamy na przystanek (jak widać na zdjęciu – drogę przebiegł mi czarny kot, ale nie jestem przesądny).
W Zawierciu, ale w dzielnicy Bzów, jest jeszcze źródło Czarnej Przemszy. Tam już nie dotarłem. Gdybym kiedyś ponownie był w tym mieście, wówczas nadrobię to i uzupełnię opis.
Autobusem nr 5 wróciłem z Kromołowa na ul. Piłsudskiego. Kontynuujemy spacer ulicą Leśną. Mijamy wspomniane popiersie Piłsudskiego, a dalej stadion. Z lewej strony znajduje się Galeria Muzealna Leszka Dutki – malarza związanego z Zawierciem. Niestety trafiłem o takiej godzinie, że akurat była nieczynna. Kolejny mijany obiekt to Miejski Ośrodek Kultury CENTRUM im. Adama Mickiewicza, popiersie tego poety, Urząd Skarbowy, a przed skrzyżowaniem z ul. Ignacego Paderewskiego – Urząd Miejski.
Znów możemy oglądać Wartę – wystarczy, że skręcimy w prawo do parku. Zbliżamy się do dworca. Po drodze natrafiłem jeszcze na pomnik poświęcony Armii Krajowej. Ulicą Powstańców Śląskich dotarłem do torów. Przeszedłem na drugą stronę sfotografować wspomnianą na początku Hutę Szkła.
Czas zwiedzania: mój pobyt trwał ok. 6 godzin, w przypadku zwiedzania huty oraz Bzowa byłby dłuższy. Trzeba by wówczas mieć do dyspozycji co najmniej 1 dzień, albo i 2 z uwagi na Ogrodzieniec.