Stalowa Wola

(woj. podkarpackie, pow. stalowowolski)

Stalowa Wola - herb

Ale wymyśliłem sobie cele podróży na 2024 rok! Nie Adriatyk czy Morze Czarne, których na oczy nie widziałem i nie mam planów ich odwiedzenia, nie Mazury (tam też nie byłem, ale chyba kiedyś będę) lub Tatry, lecz m.in. Mielec, Dębicę, Tarnobrzeg i właśnie Stalową Wolę, którą odwiedziłem 4 lipca 2024. Centralny Okręg Przemysłowy korcił mnie od dawna.

Noclegi w Sandomierzu okazały się niezłą opcją, aby wygospodarować dzień na wypad do Stalowej Woli. Było trochę busów o nieregularnym rozkładzie i niezbyt dogodnych z punktu widzenia wyprawy godzinach (za mało czasu na zwiedzanie), dlatego zrobiłem to dwuwagonowym pociągiem Intercity Witos, wcześniej rezerwując bilety. Umożliwił mi prawie 8 godzin pobytu. Wysiadłem na Rozwadowie, zatem przejechałem jedną stację, licząc te, na których skład zatrzymywał się.

Pierwszy obiekt przykuwający wzrok to ładny dworzec, a drugi – ekspozycja w postaci parowozu. Tu mój pobyt rozpoczął się nadspodziewanie udanie, bo podczas fotografowania zabytkowej lokomotywy Ty2-16 zostałem zauważony przez opiekuna makiety znajdującej się w budynku dworca, co zaowocowało możliwością jej zwiedzenia, a nie wiedziałem o tej atrakcji. Tym większe szczęście, bo to jej ostatnie dni w tej lokalizacji, gdyż zarządca budynku miał jakieś inne plany zagospodarowania pomieszczeń. Już wtedy część lokali – jak wynikało z szyldów – wykorzystywano na cele urzędnicze, ale poczekalnia dla pasażerów była.

Miasto ma cztery stacje kolejowe: Stalowa Wola Rozwadów – tu jest wspomniany dworzec, Stalowa Wola Centrum, Stalowa Wola i Stalowa Wola Południe. Intercity zatrzymywało się na dwóch pierwszych, a ostatniej nie widziałem wcale.

Ulicą Kopernika idziemy do Muzeum Regionalnego przy Sandomierskiej – wejścia od obu ulic. Znajduje się ono w pałacu Lubomirskich. Nazywanie go na stronie www placówki zamkiem to chyba przesada. O ile w opisie Tarnobrzega nie czepiałem się określenia zamek, bo to trochę większa budowla z wieżą, w przeszłości pełniąca role obronne, zanim straciła część cech zamku, to tu pozostanę przy pałacu. Udało się zwiedzić placówkę od środka, prezentowano dwie wystawy czasowe. Niestety ekspozycja stała była nieczynna. W budynku skorzystałem też z lokalu gastronomicznego. Warto podkreślić istnienie ogrodu z rzeźbami – tu wstęp jest wolny.

Teraz ulicą Broniewskiego idziemy na plac, który kojarzy się z centrum miasta, ale w Stalowej Woli znajdziemy go właśnie na Rozwadowie, a więc na północy. To Rynek. Może nie jest jakiś bardzo zabytkowy, ale całkiem spory, z fontannami posadzkowymi, popiersiem Jana III Sobieskiego oraz obeliskiem ku pamięci zamordowanych mieszkańców żydowskiego pochodzenia. Obok, przy ul. Ściegiennego, rzuca się w oczy kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej.

Rynek był także miejscem, na którym nabyłem najważniejszą rzecz – bilety MZK. Nie było problemów ze zdobyciem, miał je kiosk.

Posuwamy się na południe ul. Rozwadowską. Galeria Malarstwa Alfonsa Karpińskiego to drugi obiekt do zwiedzenia od wewnątrz. Już nie pamiętam, czy to tu, czy może we wcześniejszym muzeum dostałem pamiątkowy, niebieski bilet. Naprzeciwko można sfotografować Rozwadowski Dom Kultury „Sokół”.

Dochodzimy do ronda. Przed nim z prawej mamy małą kapliczkę św. Jana Nepomucena. Odchodząca od ronda Klasztorna doprowadzi nas do kościoła pw. Zwiastowania Pańskiego z Klasztorem Braci Mniejszych Kapucynów.

Wracamy do poprzedniego szlaku. Czas na skasowanie pierwszego biletu MZK. Skorzystałem z linii 4 – kontrola biletów też była. Można by wysiąść na skrzyżowaniu Alej Jana Pawła II i ul. Komisji Edukacji Narodowej (ja zrobiłem to dalej, tutaj dotarłem pod koniec pobytu). Z okna autobusu w oko wpadł mi pomnik czegoś, co w myślach nazwałem pomnikiem straszydła. Nie wpadłbym na to, że to dzieło nazywa się „Patriota”. Nawet po bliższym przyjrzeniu się nie miałem pojęcia, co to jest. Ale uwagę przyciąga, więc chociaż taki cel został osiągnięty. Doczytałem, że – istotnie – rzeźba zajęła 3. miejsce w konkursie na Arcymaszkarę. Zdjęcia robiłem pod słońce, to zamieszczone to najlepsze, jakie mi wyszło, po obróbce.

Wysiadłem naprzeciwko bazyliki konkatedralnej pw. Matki Bożej Królowej Polski. Obok jest też Muzeum Jana Pawła II, a przed świątynią jego pomnik. Byłem już po porze zamknięcia placówki. Spodziewałem się, że to się nie uda. Stąd poszedłem ulicami Popiełuszki i Czarnieckiego nad San. Rzeka sprawia wrażenie dość potężnej, choć pewien wędkarz wszedł do niej. Kiedyś widziałem ją w Sanoku, tam jest węższa.

Wróciłem kawałek i z przystanku na Żwirki i Wigury złapałem autobus nr 8 do trzeciej, największej atrakcji – Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego. Ku mojemu zaskoczeniu pojechał prostszą trasą, niż wywnioskowałem czytając rozkład. Wcześniej z czwórką też miałem wątpliwości, ale w porę się połapałem. Zarówno te papierowe na przystankach, jak i na stronie www, były mało zrozumiałe dla przyjezdnego. Na szczęście nie zdezorganizowało mi to podróży.

Wejście do Muzeum adresowanego pod Hutniczą znajduje się od Kwiatkowskiego. Oprócz historii i eksponatów z różnych dziedzin techniki są też elementy interaktywne. Upodobałem sobie rowerek, którego uruchomienie pokazało, ile żarówek można włączyć pedałując. Bywają też wystawy czasowe, ale w dniu mojej wizyty akurat nie było żadnej.

Teraz czas na krótki spacer ul. Kwiatkowskiego obok Stalowowolskiej Strefy Gospodarczej i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Następnie w prawo ulicą Ofiar Katynia przez tory na Mickiewicza. Tu znajduje się trzecia stacja, nazwana po prostu Stalowa Wola, ale mój pociąg nie zatrzymywał się na niej.

Obok jest Park Miejski im. kpt. Kazimierza Pilata z obeliskiem ku jego pamięci. Wychodzimy na ul. Skoczyńskiego, przecinamy Popiełuszki. Tu mamy nagromadzenie rozmaitych budynków. Są to: Sąd Rejonowy, Miejska Biblioteka Publiczna im. Melchiora Wańkowicza, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, no i to, co zainteresuje najbardziej fanów dawnej architektury – drewniany kościół pw. św. Floriana wraz z dzwonnicą, przy poprzecznej ul. Floriańskiej.

Stąd można by iść Floriańską do ul. Okulickiego, ale zrobiłem to przez ul. Popiełuszki, gdzie była Restauracja Słoneczna.

Stacja Stalowa Wola Centrum jest nieco ukryta za dworcem autobusowym. To z niej zaplanowałem powrót na nocleg do Sandomierza. Nie było na niej żadnych kas, ale jak wspomniałem, bilet miałem, więc nie musiałem się tym przejmować. Z drugiej strony torów zobaczymy Miejski Dom Kultury. Ponieważ było jeszcze trochę czasu na pociąg, poszedłem sfotografować wspomnianego wcześniej Patriotę.

Czas zwiedzania: 1 dzień na to wystarczył, ale jeśli ktoś chce zwiedzić Muzeum Jana Pawła II, to powinien przeznaczyć kawałek jeszcze jednego. Wówczas było czynne w czwartki.