Słowacja
(reg. Spisz, kraj preszowski, pow. Poprad)
Nieczęsto opuszczam Polskę, ale przy okazji pobytu w Zakopanem postanowiłem skorzystać z popularnej sezonowej linii autobusowej firmy Strama do Popradu. Stało się to 9 lipca 2015. Podczas pobytu u południowych sąsiadów nawet rozsyłałem żartobliwe wiadomości z informacją, że rzadko pozwalam sobie na tak egzotyczne wycieczki zagraniczne. Ponieważ Słowacja jest dopiero trzecim krajem poza Polską, do którego dotarłem, mogłem tak napisać.
Wycieczka pewnie nie doszłaby do skutku, gdyby nie fakt, że Słowacja należy do strefy układu z Schengen i można swobodnie przekraczać granicę. Znając swoją częstotliwość opuszczania kraju pewnie nie chciałoby mi się i nie opłacałoby się specjalnie wyrabiać paszport, a tak południowi sąsiedzi coś na mnie zarobili, gdyż wydawałem u nich pieniądze.
Większość turystów wysiada u podnóża słowackich Tatr, np. w Starym Smokowcu. Ja postanowiłem w pierwszej części dnia pojechać nieco dalej, do końca trasy.
Poprad ma własną komunikację miejską, ale jej autobusy nie kursują zbyt często. Podczas mojej wizyty nie było też biletów do kasowania.
Obok dworca autobusowego jest też kolejowy – Poprad-Tatry. Kursują z niego zarówno pociągi normalnotorowe, jak i wąskotorowa elektriczka (z górnego peronu). Niedaleko znajdziemy obelisk upamiętniający Ludvika Svobodę. W pobliżu – przy ul. Hviezdoslavovej znajduje się Galeria Tatrzańska. Jeśli jest jeszcze zamknięta, to możemy najpierw pójść na Nabrzeże Jana Pawła II. Po jego północnej stronie położona jest konkatedra Siedmiobolesnej Maryi Panny. Stan zadrzewienia nie pozwala na zrobienie porządnej fotografii – w Internecie też nie znalazłem takiej.
Przecinamy rzekę Poprad na południe. Skręcając w prawo w ul. Štefánikovą dojdziemy do Domu Kultury. Teraz wchodzimy do ścisłego centrum. Deptak stanowią ulica Vajanského i plac św. Idziego. Słowo námestie – o ile wiem – można tłumaczyć jako plac bądź rynek. Przy Vajanského znajduje się Muzeum Podtatrzańskie, ale było w remoncie.
Trzeba zwrócić uwagę na dzwonnicę, kościół pw. św. Idziego oraz ewangelicki pw. św. Trójcy. Sam plac jest bardzo miłym miejscem.
Idziemy jedną z uliczek na północ, np. 1 Maja (widok na zdjęciu w kierunku południowym), i dochodzimy do ul. Štefánikovej. Kierujemy się nią na wschód. Po lewej stronie – na drugim brzegu Popradu – wypatrzymy cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, już za wiaduktem AquaCity, a przy samej ulicy – Zimný štadión (o ile wiem, jest w nim lodowisko do gry w hokeja).
Na horyzoncie ukazuje się wspaniałe miejsce – Spiska Sobota (Spišská Sobota) – obecnie część Popradu. Przecinamy rzekę ul. Kežmarską. Piękny Rynek Sobocki, kościół pw. św. Jerzego czy oddział Muzeum Podtatrzańskiego to miejsca, które trzeba zwiedzić. Polak znający parę słowackich słów bez problemu kupi sobie wejściówkę. Co tu dużo pisać – niech Państwo zobaczą album na dole, no i w drogę! Ta dzielnica wywarła na mnie wielkie wrażenie.
Na zakończenie wróciłem na dworzec kolejowy (może i dałoby się autobusem, ale nie miałem czasu czekać i poszedłem pieszo – nie jest tak daleko) i odjechałem słynną elektriczką do Starego Smokowca (uwaga: trzeba w niej kasować bilet – wsuwa się go PRZY PRAWEJ KRAWĘDZI OTWORU KASOWNIKA, gdyż inaczej wchodzi cały), a po jego zwiedzeniu wróciłem Stramą do Zakopanego, gdzie miałem noclegi.
Czas zwiedzania: mój pobyt w samym Popradzie trwał ok. 5,5 godziny, ale to za mało – przydałby się cały dzień.