Grabów nad Prosną + Namysłaki

(Grabów nad Prosną: woj. wielkopolskie, pow. ostrzeszowski)

(Namysłaki: woj. wielkopolskie, pow. ostrowski)

Grabów nad Prosną - herb

Grabów nad Prosną położony jest stosunkowo niedaleko Kalisza w porównaniu z niejednym celem moich wypraw, a mimo to 19 lipca 2023 roku byłem w nim pierwszy raz. Dlaczego odwiedziłem daleki Rzeszów, a nie byłem w Grabowie, mieście nad tą samą rzeką co Kalisz? Problem stanowiła słaba komunikacja, która nieznacznie się poprawiła, z czego skorzystałem. Do kaliskiego PKS-u kursującego przez Godziesze i Brzeziny dołączył Euromatpol, krótszą trasą przez Ołobok i Wielowieś. Ta druga opcja była o wiele szybsza. Dla uatrakcyjnienia trasy w jedną stronę pojechałem PKS-em, a wróciłem Euromatpolem. Wciąż jednak nie było kursów wieczornych oraz jakichkolwiek sobotnio-niedzielnych. Poza tym Euromatpol oferował parę połączeń m.in. z Ostrzeszowem, gdzie są pociągi.

Wszystkie realizowane z Grabowa kursy odbywały się z dworca przy Kolejowej. Szkoda, że miały tak niską frekwencję. Rozumiem, że wakacje, uczniowie mają wolne, a do Grabowa nie przyjeżdża tylu turystów co nad morze, ale mogło by być trochę lepiej. Może rozkład nie zachęca?

Nie dysponowałem papierowym planem miasta, opierałem się na mapie Google.

Jedynym miejscem do zwiedzania od środka była Izba Pamiątek im. dr. Władysława Biegańskiego i prof. Teofila Ciesielskiego. Mieści się ona blisko, w dawnym klasztorze franciszkańskim przy ul. Klasztornej. To tam udałem się od razu z uwagi na dopołudniowe godziny otwarcia, dlatego zwiedzałem nieco nie po kolei w porównaniu z tym, co pokazuje mapa. Mimo trafienia o właściwej porze drzwi były zamknięte, ale telefon na wskazany numer rozwiązał problem w kilka minut. Jak na niewielkie lokalne muzeum, to trochę sprzętów tam jest: pszczelarstwo, radia, zdjęcia, dokumenty itp. Sam wstęp był darmowy, a zapłaciłem tylko za pamiątki. Dodam, że budynek spełnia też inne role, np. Klubu Seniora.

Następnym celem, jaki obrałem, były dawne tereny kolejowe. Idziemy więc ul. Kolejową obok Ochotniczej Straży Pożarnej, dworca i obelisku W hołdzie poległym i pomordowanym w walce o wolność Ojczyzny na zachód aż do ronda. Budynek dawnego dworca znajduje się za nim. Niestety ten fragment zwiedzania jest dość smutny. Chodzi tu o linię Ostrzeszów – Namysłaki. Z danych internetowych wynika, że ostatni rozkładowy kurs pasażerski do Namysłaków odbył się w 1988 roku, a ruch towarowy zakończono w latach 90. XX w. Teraz to już nawet drezyna nie przejedzie, bo są liczne przerwy w torach. To miejsce akurat nie jest dobrą wizytówką miasta, ale nie mogłem go pominąć z racji swoich zainteresowań. Trzeba nagłaśniać takie rzeczy.

Swoją drogą może się wydawać dziwne, po co zbudowano linię kończącą się w przysłowiowym polu. Otóż miała ona cel gospodarczy. Dziś taki przebieg jest skazany na porażkę. Z punktu widzenia pasażerskiego logiczne wydawałoby się kontynuowanie trasy do Kalisza z odnogą do Ostrowa Wielkopolskiego, a nawet przez Kalisz do Konina. Może wtedy nie spotkałby jej taki los, bo odtworzenie torów tylko na obecnym odcinku pewnie nie przyniosłoby wiele pożytku. Choć plany szybkiej kolei dla Kalisza przyjmuję pozytywnie i nie przyłączam się do protestów, to gdybym miał do wyboru superszybkie pociągi a możliwość jazdy choćby zwykłym składem do Konina, Grabowa i Ostrzeszowa, wybrałbym to drugie. Są sprawy ważne i ważniejsze.

Kolejne zdjęcia wykonałem wzdłuż ul. Dworcowej. Jako ciekawostkę w galerii zamieszczam też stację końcową w Namysłakach, do których dotarłem 17 czerwca rowerem – jak do tej pory to mój maksymalny zasięg podróży jednośladem z Kalisza w tę stronę. Do samego Grabowa miałbym problem.

Tyle refleksji nad tym miejscem. Ul. Szkolną wracamy do centrum, trasa będzie już zgodna z drogami na mapie, bez przeskakiwania. Teraz z Kolejowej skręcamy naprzeciwko OSP na północ do Urzędu Miasta i Gminy, a następnie wchodzimy do Parku Miejskiego. Następnie wychodzimy na znane już nam skrzyżowanie z Klasztorną. Doprecyzuję jeszcze, że kościół przed dawnym klasztorem według zdobytego w Izbie informatora nosi wezwanie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, a według Wikipedii NMP Niepokalanie Poczętej. Po lewej stronie Klasztornej mamy pomnik Jana Pawła II.

Teraz z Kolejowej skręcamy w lewo w Kaliską. Tu mamy dwa obiekty: Bibliotekę Publiczną Miasta i Gminy, do której się dodzwoniłem potrzebując wejść wcześniej do Izby Pamiątek, oraz nieczynny kościół poewangelicki.

Zawracamy i idziemy na południe. Po zakręcie w lewo wchodzimy na Rynek Władysława Jagiełły. Tu miło pobyć dłuższą chwilę. Obiekt przeszedł rewitalizację, w moim Kaliszu jeszcze trwała.

Kolejnym etapem będzie odchodząca od Rynku ul. Kępińska i Sala Królestwa Świadków Jehowy. Według Wikipedii tu była kiedyś synagoga. Jak na tak małe miasto mamy więc dużą różnorodność wyznań.

Wracamy, opuszczamy Rynek na wschód. Ulica Grodzka poprowadzi nas obok kościoła parafialnego pw. Niepokalanego Serca NMP i św. Mikołaja do ronda. Za nim pójdziemy nad Prosnę drogą prowadzącą do Brzezin (tędy przyjechałem PKS-em) i Błaszek. Wcześniej przecinamy jeszcze jeden ciek oznaczony w Google’u jako Młynówka. Po sfotografowaniu Prosny proponuję wrócić właśnie nad Młynówkę, przejść na południową stronę ulicy (chodnik był po północnej) i przejść się drogą do stawideł na Prośnie. Przed przyjazdem nie wiedziałem o ich istnieniu, widziałem tylko zaznaczoną ścieżkę na mapie. Wracając wykonałem aparatem ujęcia miasta z polami z przodu.

Powrót tą samą drogą do Rynku i Klasztorną. Jeśli mamy czas, to możemy odpocząć na rynku lub w parku. Wycieczka ta była dla mnie rozgrzewką przed najdłuższym urlopem w roku. Na 29 lipca 2023 zaplanowałem wyjazd nad Zatokę Gdańską.

Czas zwiedzania: 3-3,5 godz. Rozkład jazdy zaoferował mi 4 (lub 5, gdybym miał wracać ostatnim pojazdem).