(woj. podlaskie, pow. Białystok)
Białystok od dawna ma bezpośrednie połączenia kolejowe z moim Kaliszem, stąd prędzej czy później musiałem do niego dotrzeć. Mój pobyt miał miejsce w dniach 5 – 9 lipca 2017 i obejmował także wypady do Tykocina i Wasilkowa. Dzień później, 10 lipca, udałem się do Hajnówki na drugą część wycieczki, a 14 lipca wróciłem do Białegostoku na pociąg IC Konopnicka do Kalisza.
Sieć połączeń organizuje Zarząd Białostockiej Komunikacji Miejskiej, a składają się na nią tylko linie autobusowe. Brak jest tramwajów i trolejbusów. Oferta biletowa podczas mojej wizyty była w miarę bogata. Turystów trzeba uprzedzić też o pewnej pułapce w nazewnictwie. Niektórzy mogą pomyśleć, że skoro jest strefa B, to musi być też A. Nie! Chodzi o B jak Białystok, czyli strefę miejską. Dotychczas nie spotkałem się z takim oznaczeniem, ale jeszcze przed przyjazdem zorientowałem się, o co chodzi.
Kolejne nieporozumienie miało miejsce w trakcie kupowania biletów. Zamówiłem trzy jednorazowe i 24-godzinny – miejskie, a także dwa podmiejskie do drugiej strefy. Po wyjściu zdziwiłem się, że te ostatnie są… tańsze od miejskich! Musiałem się wrócić i nie bez trudu wyjaśniłem sytuację. Okazało się, że przy przejazdach z przekroczeniem strefy trzeba kasować dwa bilety: zielony miejski i pomarańczowy strefowy, które razem dają właściwy nominał. Dopiero po zrozumieniu, o co w tym chodzi, zamówiłem kolejne dwa zielone bilety, gdyż to ich brakowało mi do realizacji planów turystycznych. Uważajcie na to przy zakupach, jeśli nie chcecie, aby waszą kolekcję biletów wzbogacił… mandat. Ja na szczęście takiego nigdy nie dostałem.
Sam dworzec kolejowy robi dobre wrażenie, natomiast zdjęć autobusowego nie wykonałem, ponieważ budowano nowy. Tymczasowy, ciasny plac, z którego odjeżdżałem do Tykocina i Hajnówki, nie był wart uwieczniania aparatem, ale jak powstanie nowy dworzec, pewnie będzie tu pięknie.
Zapewne to, co poniżej przedstawiam, nie jest kompletnym opisem miasta. Chciałbym skupić się na pewnych obszarach, które szczególnie polecam.
Najpierw będzie jednak o tym, co zobaczyłem w dniu wyjazdu, gdyż jest to obszar po północno-zachodniej stronie torów, blisko dworca kolejowego. Przy ul. Zwycięstwa znajduje się obelisk upamiętniający bitwę o Białystok, a niedaleko, przy ul. Marii Dąbrowskiej – kościół pw. bł. Bolesławy Lament.
Teraz bierzemy się już do zwiedzania głównych atrakcji. Pierwsza trasa, którą polecam, to ciąg ulic św. Rocha – Lipowa – Rynek Kościuszki – pl. Jana Pawła II – pl. Branickich. Uprzedzam, że choćby z uwagi na godziny otwarcia obiektów w jeden dzień wszystkiego się nie zobaczy. Po prostu wytyczyłem szlak.
Na początek kościół mający tego samego patrona, co pierwsza z wymienionych ulic. Udało mi się wejść na punkt widokowy, który jest udostępniany. Niestety poziom, jaki można osiągnąć, stanowi zaledwie ułamek wysokości wieży (na zdjęciu zaznaczyłem strzałką). Mimo to warto.
Idziemy Lipową. Przy niej rzuca się w oczy rzeźba Michała Jackowskiego „Podróż”. Znajdziemy również cerkiew pw. św. Mikołaja Cudotwórcy. Skręćmy trochę w lewo, w ul. Icchoka Malmeda. Tam na skwerze zobaczymy pomnik – popiersie Ludwika Zamenhofa.
Wracamy na szlak. Na Rynku Kościuszki mamy ratusz z Muzeum Podlaskim. Później dotrzemy jeszcze do bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz pomników: Józefa Piłsudskiego i ks. Jerzego Popiełuszki. Jesteśmy więc już na pl. Jana Pawła II. Z przystanku przy nim startują turystyczne linie autobusowe. Podczas mojej wizyty w soboty kursował Jelcz 120M – trzy wycieczki, co godzinę inna trasa, więc jeśli ktoś chciałby, mógłby odbyć więcej niż jedną przejażdżkę. W niedziele atrakcją był Jelcz „Ogórek” (Wikipedia podaje, że tak nazywano potocznie pojazd Jelcz 043) – dwa kursy o identycznej trasie. W obu pojazdach informacji o obiektach na trasie udziela przewodnik. Przejazdy były bezpłatne, ale uczestnicy dostali pamiątkowe bilety. Jako miłośnik komunikacji cieszę się, że tego typu linie istnieją w niejednym mieście.
Czas na wizytę w największej atrakcji miasta – pałacu Branickich. Część pomieszczeń zajmuje Uniwersytet Medyczny, ale jest też Muzeum Historii Medycyny i Farmacji, które można zwiedzać – o określonych godzinach nawet z przewodnikiem (trafiło mi się, że na pierwszym wejściu byłem jedynym turystą). Oprowadzenie obejmuje też fragment pałacu. Kolejny przewodnik obsługuje wejścia na wieżę zegarową. Poza tym jest ogólnodostępny ogród, po którym warto pochodzić. W pobliskim parku znajdziemy jeszcze ciekawy pomnik zwany psem Kawelinem (bądź psem Kawelina).
Na zakończenie tego etapu przejdźmy na drugą stronę placu Jana Pawła II i wejdźmy w ul. Jana Kilińskiego. Tam można zwiedzić Muzeum Wojska. Robi wrażenie, ale jak się pomyśli, do czego te sprzęty służyły… Obok muzeum znajdują się pałacyk gościnny Branickich (obecnie Urząd Stanu Cywilnego) oraz pomnik Żołnierzy Armii Krajowej.
Druga trasa to przede wszystkim ul. Warszawska. Na początek Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Wystawy skłaniały mnie do refleksji, dlaczego ani esperanto, ani żaden inny sztuczny język, nie zdobyły ogromnej popularności. Myślę, że prostota gramatyki nie jest jedyną gwarancją sukcesu. Liczy się bardziej rola na świecie odgrywana obecnie lub w przeszłości przez dane państwo. To dlatego w wielu krajach mówi się po angielsku, hiszpańsku, portugalsku czy francusku. A że pisownia francuska łatwa nie jest, jak widać nie przeszkodziło to językowi w upowszechnieniu się.
Drugi ważny obiekt przy tej ulicy to ciekawe Muzeum Historyczne. Niestety miałem pecha, gdyż… był dzień bezpłatny. Co w tym strasznego? Nie dostałem pamiątkowej wejściówki!
Posuwając się w kierunku południowo-wschodnim dotrzemy do kościoła pw. św. Wojciecha. Wróćmy kawałek do skrzyżowania z Elektryczną. Skręcamy w lewo, przechodzimy przez most nad rzeką Białą i widzimy Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki. Po przekroczeniu ul. Mickiewicza możemy iść aleją Zakochanych do Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego przy ul. Świętojańskiej. Ja dotarłem tam następnego dnia, ale spotkało mnie to samo – ekspozycja wspaniała, ale wstęp gratis. Jak pech, to pech – będę unikać dni bezpłatnych jak ognia. Prośba do Muzeum: zróbcie tak, jak jest na liniach turystycznych – wejściówki za 0 zł i po kłopocie. Prośba do internautów: jeśli ktoś ma na zbyciu dublujące się wejściówki z tych oddziałów muzeum, to proszę o kontakt – e-mail z lewej strony w ramce.
Przy Świętojańskiej warto zwrócić jeszcze uwagę na budynek dawnej Fabryki Towarzystwa Białostockiej Manufaktury „E.Becker i s-ka”.
Dochodzimy do pl. Katyńskiego. Przy odchodzącej od niego Podleśnej widzimy Filharmonię, choć o głównej jej siedzibie napiszę nieco niżej. Wejdźmy do Parku Konstytucji 3 Maja. W nim oprócz pomników znajdziemy także niewielki Ogród Zoologiczny „Akcent”.
Trzecie skupisko ciekawych miejsc stanowi obszar wokół placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów (dawniej Uniwersyteckiego). Na nim znajduje się pomnik Bohaterów Ziemi Białostockiej. Przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie znajdziemy Książnicę Podlaską im. Łukasza Górnickiego, przy Pięknej budynek po dawnej synagodze Piaskower, przy Odeskiej Operę i Filharmonię Podlaską Europejskie Centrum Sztuki, a obok (wejście od ul. Konstantego Kalinowskiego) cerkiew pw. św. Marii Magdaleny.
Jeśli będziecie na ul. Sienkiewicza, to możecie wstąpić do Muzeum Pamięci Sybiru. To jednoizbowa placówka, ale z otrzymanych informacji wynika, że powstanie nowa, znacznie większa.
Polecę jeszcze obiekt tuż za granicą Białegostoku – Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej. Według informacji BKM to już druga strefa, zatem skasowałem wspomniane na początku dwa bilety. W adresie jest Wasilków, ale są to administracyjne obrzeża tego miasta (jego centrum mieści się znacznie dalej na północny wschód) – trzeba wyjechać z Białegostoku al. Tysiąclecia Państwa Polskiego. Podczas mojej wizyty kursowała tam linia 102. Zwiedzać można indywidualnie, ale wówczas bez zobaczenia wnętrz chat, dlatego lepiej zapłacić więcej i zaczekać na przewodnika, który poświęci ok. 2 godzin. Ogółem trzeba zarezerwować sobie min. 2,5 godziny.
Oprócz tego w galerii zamieściłem jeszcze kilka innych obiektów.
Zatem Polska to nie tylko góry i morze – Podlasie też jest ciekawe. Całego województwa podczas 9-dniowej wycieczki nie zwiedzi się.
Czas zwiedzania samego Białegostoku: min. 3 dni.