Kiedyś każda granica Polski była pilnie strzeżona, a jej przekraczanie odbywało się tylko na wyznaczonych przejściach. Obecnie, w związku z obecnością naszego kraju w strefie Schengen, Straż Graniczna na brak pracy wprawdzie nie narzeka, ale do czterech z siedmiu sąsiadów Polski (Niemiec, Czech, Słowacji i Litwy) można wjechać bez paszportu i na dodatek bez kontroli. Jak wpłynęło to na turystykę?
Wspominałem już co nieco o tym w relacjach z wycieczek do słowackiego Popradu i polskiej Białowieży. W pierwszym przypadku, w związku z otwartą granicą polsko-słowacką i istnieniem międzypaństwowej linii autobusowej, mając noclegi w Zakopanem zaplanowałem dodatkowy dzień na wizytę u południowych sąsiadów i skorzystałem z okazji. Gdyby nie strefa Schengen, wątpię, czy chciałoby mi się specjalnie wyrabiać paszport – a już nie daj Boże, wizę! – na jednodniową wycieczkę. Dodam jeszcze nieopisywaną dotąd przejażdżkę do czeskiego Harrachova z 2013 roku. Mając noclegi w Szklarskiej Porębie również uwzględniłem jeden dzień na zagraniczny wojaż pod Czarcią Górę (Čertovą horę). Słowacja i Czechy zarobiły więc na mnie trochę dzięki temu.
Inaczej było w innym przypadku. Będąc na Podlasiu w 2017 roku nie brałem pod uwagę możliwości jednodniowego wypadu na Białoruś. Poczyniono co prawda jakieś ułatwienia w postaci stref bezwizowych (na resztę kraju nadal trzeba ją mieć – jeszcze tego by brakowało, żebym wizę miał wyrabiać!), ale wciąż zostało sporo biurokracji – i paszport, i rejestrowanie się na jakiejś stronie, i ubezpieczenia. Choć Białoruś wydaje mi się ciekawym krajem pod względem turystycznym, decyzja co do wycieczki była prosta: nie! Szkoda, że kraj ten jest tak izolowany. Czy kiedyś wschodnia granica zostanie otwarta? Prezydencie Łukaszenka, nie jestem obywatelem wierzącym w propagandę naszej TVP, a nawet cieszę się, że Pana kraj jest stabilniejszy od Ukrainy, ale musi się Pan postarać, żebym kiedyś odwiedził Białoruś.
A w ogóle czy to normalne, że w czasach, kiedy swoboda przemieszczania się jest wręcz naturalnym prawem człowieka, obywatele musieli mieć dwa dokumenty tożsamości? Skoro jednym krajom polski dowód osobisty wystarcza, to czemu innym nie wystarcza?
Kilka lat temu mój brat, który także prowadzi swoją stronę, był na Mierzei Wiślanej. Również nie mógł przekroczyć granicy. Mało tego – w ogóle nie istniało tam przejście polsko-rosyjskie! O ile wiem, chyba nadal go nie otwarto, choć były jakieś plany.
Paszport miałem w latach 2000 – 2010. W tym czasie skorzystałem z niego dosłownie raz! W 2003 roku byłem dwa tygodnie w Londynie u cioci. Jak widzą Państwo, moja częstotliwość wyjazdów zagranicznych jest zbyt mała, aby obecnie opłacało mi się odnawiać ten dokument. Co innego, jak ktoś regularnie z niego korzysta, a co innego, gdy człowiek nastawiony jest na zwiedzanie swojego kraju, a zagraniczne wypady traktuje tylko jako okazjonalne urozmaicenie podróży. Chyba że miałbym kiedyś w planie jakąś konkretną wycieczkę na wschód, np. tygodniową, wówczas może zastanowiłbym się nad paszportem. Aktualnie nie przewiduję tego.
Dziś granica powinna być jedynie atrakcją turystyczną do fotografowania się, a nie pilnie strzeżonym miejscem!
Dodam na zakończenie, że obecnie (2017 rok) istnieją kraje, na granicy których są wprawdzie kontrole, ale Polak może legitymować się dowodem osobistym. To też duży plus. Zaliczają się do nich m.in. Bośnia i Hercegowina czy Serbia.