(woj. świętokrzyskie, pow. sandomierski)
Tak już jest, że od pomysłu do realizacji musi minąć u mnie sporo lat, a to za sprawą mnogości ciekawych miejsc – w Polsce, dodam. Na Sandomierz przyszła kolej 1 lipca 2024. Dojazd pociągiem IC Cegielski na odcinku Kalisz – Kraków, a dalej busem Trans Hans relacji Kraków – Nisko. Nie była to jedyna linia. Część busów, w tym mój, nie docierała do samego dworca autobusowego, lecz tylko do okolic Bramy Opatowskiej na ul. Mickiewicza, co trochę komplikuje sprawę, ale to wynika prawdopodobnie z ich relacji. Uwaga: dworzec kolejowy jest na prawobrzeżnej części miasta nad Wisłą, przy ul. Lwowskiej, a autobusowy na lewobrzeżnej, przy ul. 11 Listopada. Mój bus zatrzymywał się zarówno na Lwowskiej, jak i na lewym brzegu, ale właśnie na Mickiewicza.
Do samego Sandomierza docierało zaś bardzo mało pociągów, więc nie miałem szans dojechać tam wyłącznie koleją. Dodatkowo na odcinku do Ostrowca Świętokrzyskiego obowiązywała autobusowa komunikacja zastępcza. W czasie mojego pobytu pomiędzy prawo- i lewobrzeżną częścią miasta kursowały regularnie autobusy Zakładu Komunikacji Miejskiej, głównie linii 2, w mniejszym stopniu 4. Bilety były dostępne wewnątrz pojazdów w biletomatach na monety, ale nominały z drukarni udało mi się zdobyć w jednym z kilku stacjonarnych punktów sprzedaży, w Kolporterze w galerii przy ul. Armii Krajowej: jednorazowe i jednodniowe na całą sieć. Niektóre linie nieznacznie wyjeżdżały poza miasto (np. 6 do północnego Tarnobrzega). Pomimo że na biletach widniała informacja o obowiązywaniu w strefie miejskiej, z odpowiedzi uzyskanej od ZKM wynikało, że te same nominały miały zastosowanie na wszystkich liniach. Inaczej mówiąc – nie było innych stref.
Miałem 6 noclegów, 3 dni poświęciłem na Sandomierz, a 2 na wypady: busowy do Tarnobrzega i kolejowy do Stalowej Woli. Poniższy opis to Sandomierz zwłaszcza dla osób nieoglądających „Ojca Mateusza”. Nie oznacza to, że fanom serialu odradzam czytanie, ale uprzedzam, że obecność tej postaci w tekście jest ograniczona do minimum. Ja nie śledzę seriali, a nawet nie zawsze odpowiada mi lansowanie jakiejś marki czy postaci na symbol miejscowości. W Łomży nie piłem piwa, a jak kiedyś pojadę do Zielonej Góry, to wina też nie skosztuję. Chciałem znaleźć tu coś innego dla siebie i znalazłem całkiem sporo.
Plan na poszczególne dni może wyglądać różnie, ale najłatwiej będzie opisać atrakcje według podziału rzecznego, mimo że jeśli ktoś się ograniczy tylko do lewego brzegu, to dużo nie straci.
Sandomierz lewobrzeżny
Zdecydowanie więcej czasu spędzimy na lewym brzegu Wisły. Zacznijmy więc od dworca autobusowego, obok którego jest rondo Sandomierskich Radiotechników. Idziemy ul. 11 Listopada, a następnie skręcamy kawałek w lewo w Puławiaków. Tu znajdziemy cerkiew pw. Świętych Cyryla i Metodego. Wracamy na skrzyżowanie i idziemy dalej, aż do ul. Mickiewicza, w którą skręcamy w lewo. Po chwili dojdziemy do Starostwa Powiatowego. Idąc dalej zobaczymy pomnik żołnierzy 4. Pułku Saperów oraz Miejską Bibliotekę Publiczną im. Jana Długosza. Po prawej za to widać Park Miejski, więc przyjemniej będzie kontynuować spacer jego alejkami.
Dochodzimy do ścisłego centrum, robi się coraz ciekawiej. Po lewej mamy kościół seminaryjny pw. św. Michała Archanioła, a po prawej, przy pl. św. Wojciecha – kościół pw. św. Józefa. Skręcamy w prawo z pl. Niepodległości (w Google nie ma tej nazwy, co na planie papierowym, wciąż jest ul. Mickiewicza), w ul. Opatowską i widzimy Bramę Opatowską. Jest dostępna do zwiedzania. Widoki z góry ciekawe.
Po zejściu idziemy dalej Opatowską obok kościoła pw. św. Ducha. Doprowadzi ona nas na Rynek, choć można też skręcić w lewo w Szpitalną i wejść najpierw na Mały Rynek. Stąd także przejdzie się na większy plac. Sandomierski Rynek tętni życiem, jedynie przydałby mu się remont popękanych płyt. Z niego możemy wyruszyć na miejską wycieczkę elektrycznym samochodem, odbywają się na nim także jarmarki. Są galerie, m.in. na parterze ratusza. W nim także kończy się Podziemna Trasa Turystyczna, do której wejście, z uwagi na remont Kamienicy Oleśnickich, podczas mojej wizyty znajdowało się od ulicy Żydowskiej.
Innym obiektem, który zwiedziłem, było niewielkie Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego. To oddział muzeum w Warszawie. Jak wspomniałem, odpuściłem sobie Świat Ojca Mateusza, ale jak kogoś to interesuje, to czemu nie.
Teraz wejdźmy w odchodzącą na zachód ul. Bartolona. Tu do zwiedzenia jest zbrojownia rycerska. Później dojdźmy do Żydowskiej i skręćmy w nią w prawo. Ujrzymy dawną synagogę, obecnie Archiwum Państwowe. Teraz cofnijmy się i idźmy Żydowską w kierunku pl. Księcia Józefa Poniatowskiego. Natrafimy na Urząd Miejski. Kontynuując wędrówkę ul. Zamkową dojdziemy do Muzeum Zamkowego. To największa atrakcja miasta. Ten budynek warto zarówno obfotografować z zewnątrz, jak i zwiedzić od środka.
Można by się zastanowić, co teraz polecić, bo mamy rozwidlenie ciekawych szlaków. Tym bardziej, że wszystko i tak nie jest do zwiedzenia w 1 dzień. Może więc będę trzymał się starówki i tym razem proponuję część związaną z religią. Bazylika katedralna pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny to obiekt, w którym można zarówno uczestniczyć we mszy, jak i zwiedzać poza godzinami nabożeństw. Są też audioprzewodniki. Nie przeoczmy dzwonnicy. Przy ul. Mariackiej znajdziemy też m.in. Katolicki Dom Kultury św. Józefa i kurię diecezjalną. Jeśli kogoś interesuje ten zakątek, to nie może pominąć Muzeum Diecezjalnego przy ul. Długosza.
Może teraz przejdźmy Mariacką, przy której stoi pomnik Wincentego Kadłubka, do Zamkowej, ta z kolei zaprowadzi nas do al. Jana Pawła II, którą przetnijmy. Dochodzimy do przystani wodnej. Tu swój początek mają rejsy po Wiśle. Ja skorzystałem, bo zebrała się odpowiednia liczba chętnych.
Wróćmy w okolice zamku. Teraz przyjrzyjmy się Podwalu Dolnemu. To deptak ze skwerem, na którym stoją m.in. armaty. Na zachód odchodzi inny deptak, al. Emmendingen. Gdy wrócimy nią, skierujmy się do wąwozu św. Jacka Odrowąża. Nie jest długi. Wyjdziemy wprost na kościół pw. św. Jakuba. Można go zwiedzać między nabożeństwami – są udostępnione krypta i dzwonnica. Bilety kupuje się w punkcie informacyjnym. Organizowane były też spacery z przewodnikiem po winnicy wraz z możliwością nabycia wina, ale jako abstynent z tego ostatniego i tak bym nie skorzystał, a chodzenie po winnicy z przewodnikiem nie wydawało mi się na tyle atrakcyjne, aby zapisać się na nie.
Posuwając się ul. Staromiejską na zachód, po kilkuset metrach znajdziemy kolejną świątynię, a jest nią kościół pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła. Przed nim w lewo odchodzi Wąwóz Królowej Jadwigi, jedna z najciekawszych atrakcji przyrodniczych w mieście. Doprowadzi nas do ul. Krakowskiej. Skręcamy w nią w prawo, idziemy aż do skrzyżowania, na którym można skręcić w lewo, co uczyniłem. Granicę miasta wyznacza rzeka Koprzywianka. Jej lewym brzegiem dojdziemy do ujścia do Wisły. Wracamy do ul. Krakowskiej. Kontynuujemy spacer na zachód, by za chwilę skręcić w prawo w uliczkę Salve Regina. Teraz będzie wędrówka pod górę. Trzeba uważać na drogowskaz w lewo, który wskaże nam Wzgórze Salve Regina. Jest tam figurka, a widoki okolicy cieszą oczy.
Wracamy na uliczkę, skręcamy w lewo, docieramy do ul. Koseły. W prawo zwrot, a następnie w lewo do przystanku przy ul. Armii Krajowej. Stąd linia 2 zabierze nas do centrum (pod Bramę Opatowską), albo nawet od razu na ul. Żwirki i Wigury. To zależy, skąd chcemy udać się w Góry Pieprzowe. Jeśli potrzebujemy odpoczynku i uzupełnienia płynów, to polecam najpierw Rynek, co zrobiłem. Tędy biegnie szlak czerwony. Wiedzie ul. Krótką, a w zasadzie schodami w dół, później w okolicach pomnika Jana Pawła II. Przecinamy ul. Żwirki i Wigury, wchodzimy na Przemysłową. Idziemy obok targowiska i zajezdni autobusowej aż na wał. Góry Pieprzowe znajdują się ok. 3 km od starówki (zależy, jak daleko w nie wejdziemy). To druga po wąwozach atrakcja przyrodnicza.
Sandomierz prawobrzeżny
Tu za dużo nie ma się co rozpisywać. Obszar znacznie mniejszy niż po lewej stronie Wisły. Oprócz wspomnianego dworca kolejowego, i tak niedostępnego od środka (do dyspozycji pasażerów są tylko perony), poleciłbym tylko kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski i św. Jana Kantego, przy którym znajduje się kapliczka Gutowskich. Obiekty położone są przy ul. Lwowskiej.
Mimo to polecam przejechać się też na prawy brzeg choćby po to, aby wrócić mostem bł. ks. Jerzego Popiełuszki i porobić ciekawe zdjęcia. Podczas mojej wizyty linia 2 za kościołem skręcała w prawo w Portową, gdzie najlepiej wysiąść, a sporadycznie kursująca czwórka jechała koło dworca, ale na nią nie trafiłem. Na prawobrzeżnej części zaczynała bieg także szóstka do Wielowsi – części Tarnobrzega, choć akurat nie tą linią dotarłem do sąsiedniego miasta.
Okolica sprawia wrażenie spokojnej, ale są na niej też zakłady.
7 lipca 2024, busem Softtravel, tym razem z dworca autobusowego, odjechałem na drugi etap podróży, którego za centrum noclegowe obrałem Tarnów.
Czas zwiedzania: 3 dni to minimum, w przypadku czwartego też coś pewnie by się znalazło, żeby się nie nudzić.