(woj. małopolskie, pow. brzeski)
Przy okazji drugiego pobytu w Krakowie pozwoliłem sobie m.in. na kolejowy wypad do Brzeska. Stało się to 26 lipca 2018. Między oboma miastami zastałem dobre połączenia. Brzeski dworzec jest nieco oddalony od centrum.
Po wyjściu z dworca nie miałem jeszcze w kieszeni biletów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, gdyż punkty sprzedaży znajdują się głównie w centrum, zatem pierwszy egzemplarz nabyłem u kierowcy (do kasowania – 20 gr droższy, ale i tak bardzo tani, bo 2 zł). Na początek przejechałem się linią 5. Spotkałem się z nietypową sytuacją – kierowca kasował bilety… pieczątką. Kasowniki w pojazdach albo były zdemontowane, albo nie działały. Oby to nie był zmierzch brzeskich biletów i przejście na ustawianie się w kolejce po paragon. Chyba że miałaby być darmowa komunikacja, to co innego.
Muszę natomiast przyczepić się nie tylko do jakości połączeń (linie, z których skorzystałem, kursowały tylko od poniedziałku do piątku – ja na szczęście byłem w czwartek), ale zwłaszcza do skąpych informacji zawartych w rozkładach. Podawano zaledwie numer linii i kierunek – zero danych o przystankach pośrednich! O schemacie sieci w formie mapy można było pomarzyć. Gdyby nie wcześniej wydrukowane z Internetu rozkłady, nie miałbym szans poruszać się taką komunikacją. Czy decydenci MPK myślą, że kilkadziesiąt kilometrów za Krakowem to już tylko miejscowi korzystają z autobusów?
W Brzesku może nie ma dużej liczby zabytków, ale parę miejsc chciałbym polecić. Zwiedzanie zaczynamy od ul. Uczestników Ruchu Oporu, gdzie wysiadłem z autobusu. Po jej północnej stronie znajduje się park, a za nim plac Targowy z Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną, a w zasadzie Regionalnym Centrum Kulturalno-Bibliotecznym im. Jana Pawła II (dobre lody też tam można zjeść). Po południowej zaś niewielki dworzec autobusowy. Na pobliskim placu św. Jakuba – dwuczęściowy kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła i św. Jakuba Apostoła (wewnątrz połączony, ale z początku sprawia wrażenie, jakby to były dwa oddzielne gmachy – jeden z nich powstał później). Za nim biegnie ul. Bartosza Głowackiego, do której można dojść ul. Fryderyka Chopina po zachodniej stronie świątyni. Jeśli skręcimy w lewo, dojdziemy do Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego.
Wracamy się ulicą Głowackiego. Teraz czas na Rynek z pomnikiem św. Floriana. Następnie wchodzimy w ul. Tadeusza Kościuszki. Od razu trafiamy na Muzeum Regionalne. To niewielka placówka, którą można zwiedzić za darmo. Szczególnie spodobała mi się wystawa busol.
Po zwiedzeniu kierujemy się dalej tą ulicą aż do znajdujących się po prawej stronie: ratusza, kościoła pw. Ducha Świętego (przy okazałym ratuszu wyglądał tak skromnie, że aż zapomniałem skierować na niego obiektyw!) i Pomnika Nieznanego Żołnierza. Po lewej zaś zobaczymy Sąd Rejonowy.
Przez Brzesko przepływa rzeka Uszwica, ale miasto jakby odwracało się od jej mętnych wód. Trudno byłoby przespacerować się brzegiem, gdyż żadnych bulwarów nie zauważyłem. Było za to mnóstwo zarośli. Tam, gdzie z planu miasta wynikało, że bez problemów zobaczę ją, okazywało się to niemożliwe. Dopiero na ul. Okocimskiej udało mi się sfotografować jej nurt.
Istnieje jeszcze pewna atrakcja oddalona od centrum w kierunku południowo-zachodnim. Chodzi o pałac Goetza. Podczas mojej wizyty na ul. Browarną kursowała linia 7 (ewentualnie można było dojechać dziewiątką na Okocimską). Jest tam oczywiście także słynny browar, choć jako abstynent nie myślałem o zaopatrzeniu się na miejscu w lokalne napoje. Kwas chlebowy to mógłbym kupić (o ile wiem, w Brzesku chyba się nie produkuje tego specjału – na stronie www producenta nie znalazłem go w spisie asortymentu), ale piwa nie piję. Niestety znajdującego się w pobliskim parku pałacu nie udało się zwiedzić od wewnątrz. Znalezione w Internecie informacje o rzekomym otwarciu dla turystów, a nawet godziny otwarcia i ceny biletów, były wiadomościami zbyt optymistycznymi, albo po prostu zdezaktualizowanymi. Trwały jeszcze prace remontowe, udało się obejrzeć obiekt tylko z zewnątrz.
Linią nr 7 można było wrócić bezpośrednio na dworzec kolejowy. Ponieważ z uwagi na niezwiedzenie pałacu miałem dużo czasu do odjazdu (nie kursowała ona na zbyt często), udałem się jeszcze do centrum, skąd szybciej złapałem piątkę.
Czas zwiedzania: mój pobyt trwał 5 godzin, w przypadku czynnego pałacu trzeba by jeszcze trochę doliczyć.