Aby domknąć wspomnienia z tegorocznych wojaży, wziąłem się za ostatnie pozycje, które znalazłem w bibliotece. Wśród nich „Tamten Kraków, tamta Krynica”.
Autorka, Eleonora Gajzler – dziś tak powiedzielibyśmy o niej, podpisuje się dość staroświecko jak dla współczesnego czytelnika – Eleonora z Cerchów Gajzlerowa. Nie jest to raczej tytuł arystokratyczny, jak wynikałoby z dostojności brzmienia członów nazwiska, lecz dawny styl, dziś brzmiący archaicznie. Ale nie w tym rzecz. Język lektury archaiczny bynajmniej nie jest. Wysoko cenię sobie wartość wspomnień zawartych w książce napisanej przed kilkudziesięciu laty. Można sobie wyobrazić zacnych obywateli, ich obyczaje, a także wygląd miast.
W Krakowie byłem w latach 2010 i 2018, a w 2019 tylko przejazdem, w oczekiwaniu na przesiadkę. Wystarczyło to jednak do odwiedzin HistoryLandu – muzeum, o jakim pewnie się nie śniło pani Gajzlerowej. Krynicę-Zdrój po raz pierwszy zobaczyłem w 2019 roku.
Teraz mogę więc oczekiwać w napięciu na kolejny rozkład jazdy. Być może już w grudniu dowiem się, jak będą wyglądać turystyczne plany na rok 2020.