Wracam się z Częstochowy do Kalisza gnieźnieńskim PKS-em jadącym z Krakowa. Przewiózł chyba niespełna 10 osób. To przykre. W głowie pojawiają się pytania: dlaczego tak mało? Czy firma za słabo się reklamuje, że potencjalni pasażerowie nie wiedzą o linii? Albo inaczej: co było nie tak, że ludzie zignorowali kurs? Czy tylko to, że ta linia jeździ zaledwie trzy razy w tygodniu? Patrząc na samochody trudno bowiem uwierzyć, że w podobnym czasie nikt więcej nie poruszał się pomiędzy Krakowem, Częstochową, Wieluniem, Sieradzem, Kaliszem i Gnieznem na różnych odcinkach.
Aktualizacja: jeszcze tego samego roku kurs został zlikwidowany.