Jeśli wierzyć testom, gorączka, która mnie męczyła ponad tydzień, była spowodowana koronawirusem. Teraz wszystkie choroby mogą nazywać się covid, aby mieć pretekst do gnębienia obywateli obostrzeniami, więc trudno powiedzieć, ile w tym prawdy. Tak czy inaczej, jestem dzięki temu ozdrowieńcem.
Nie leżałem pod respiratorem, a jedynie dokuczała mi wysoka gorączka, chwilami ponad 39 st. C. Po ponad tygodniu brania leków nagle ustąpiła. Wrócił apetyt. Nie miałem zaburzeń smaku czy poważniejszych problemów z oddychaniem, co najwyżej czasem suchy kaszel. Przetrwałem to w domu. Zaszczepiony nie jestem.
Nie dopadło mnie to, gdy intensywnie podróżowałem po kraju, lecz w sezonie jesiennym, kiedy choroby są zjawiskiem odwiecznym. Do tej pory po prostu chorzy kładli się do łóżek, ale teraz w trosce o obywatela trzeba robić ogólnokrajowy cyrk.
Dziwię się też, że dorośli ludzie wierzą w antywirusową cudowną moc ścierek na twarzy.
Przypomniałem sobie też przebój barda Iwana Komarenki „Dziwki i celebryci”. Bardzo mądry tekst: