W tygodniku „Życie Kalisza” ukazał się mój artykuł zatytułowany „Czy kierowca to kasjer? – spotkanie dwóch autobusów”.
Nowy Rynek (w Kaliszu – dopisek MG), 24 lipca 2019. Na przystanek od strony plant podjeżdża 1B (KLA) oraz M (MZK Ostrów Wlkp.). W pierwszym autobusie spośród wsiadających cztery osoby kupiły bilety u kierowcy, choć przy Nowym Rynku jest kilka punktów, gdzie można je nabyć (w tym jeden za samym przystankiem!) Może więc powinien odmówić sprzedaży? Albo niech pojawią się tam czasem pracownicy KLA czy MZDiK i informują zawczasu pasażerów, że w przypadku czynnego kiosku kierowca nie będzie prowadził sprzedaży.
Kierowca drugiego… wszystkich odsyłał do biletomatu w pojeździe, bowiem od niedawna w ostrowskich autobusach prowadzący nie sprzedaje biletów. Można? Trochę później, 7 sierpnia przejechałem się M-ką. Z racji posiadanego miesięcznego na Kalisz nie musiałem korzystać z biletomatu, ale zaobserwowałem, jak dużym powodzeniem cieszy się urządzenie. Kierowca mógł zająć się jazdą, zamiast robić za kasjera.
Co ciekawe – kaliszanie będąc w Warszawie czy Łodzi chyba wiedzą, że tam się nie kupuje biletu u prowadzącego pojazd, i nie ma z tego powodu problemu. Czemu więc w Kaliszu go nie rozwiązano?
Biletomaty, które pojawiły się w Kaliszu na razie w liczbie trzech sztuk, miały odciążyć kierowców w zakresie sprzedaży biletów. Tak się nie stało, gdyż złe nawyki pasażerów pozostały. Najpierw czekają oni bezczynnie na autobus, a później do kierowcy. Było już sporo czasu na zapoznanie się z urządzeniami, ale problem nadal istnieje. Sprawdziłem dwa z trzech urządzeń (Rogatka, Galeria Amber). Jednak pomimo działania (płaciłem kartą, nie wiem, jak radzą sobie z gotówką; za pierwszym razem trochę długo trwała autoryzacja karty, ale udało się) proceder sprzedaży przez kierowców występuje nawet na przystankach wyposażonych w urządzenia. Ich obsługa jest niewiele bardziej skomplikowana od bankomatu, więc w czym problem? Sprzedaż biletów przez kierowcę jest uzasadniona tylko w przypadku awarii urządzenia.
Rozszerza się zakres uprawnionych do przejazdów bezpłatnych. Prawdopodobnie darmowa komunikacja będzie dotyczyć strefy miejskiej, ewentualnie gmin, które przystąpią do porozumienia. Do Ostrowa Wlkp. przejazdy raczej nadal będą płatne. Ważne jest też posiadanie Kaliskiej Karty Mieszkańca. Z zapowiedzi prezydenta nie wynika, abyśmy mieli doczekać się darmowej komunikacji na wzór Wągrowca – bezpłatnie dla wszystkich po całym mieście (także przyjezdnych), a poza miasto za opłatą.
Istnienie biletomatów czy punktów sprzedaży zatem będzie miało sens. Trzem kaliskim urządzeniom pasażerowie mogą natomiast zarzucić przestarzałość funkcjonalności. Nie da się w nich załadować elektronicznej portmonetki, jak w Poznaniu na kartę PEKA, a okresowy, owszem, można kupić, ale jako osobny dokument, a nie zakodowany na karcie elektronicznej, która miała w założeniu systemu być nośnikiem. Bilety jednorazowe jednak wydają.
A w ogóle dlaczego Kalisz, Ostrów Wielkopolski, a także Pleszew, działają na własną rękę w kwestii komunikacji? Wygląda na to, że nieprędko doczekamy się aglomeracji z prawdziwego zdarzenia, jak np. nad Zatoką Gdańską (bilety metropolitalne), Górnym Śląsku (karta ŚKUP) czy czegoś na wzór wspólnego biletu łódzko-zgierskiego. Integracja taryfowa rozszerza się też wokół Poznania – do sieci ZTM właśnie dołączyły Kórnik i Zaniemyśl.
To drugi w krótkim czasie tekst – wcześniej opublikowałem artykuł „Przywracanie autobusów a sprawa kaliska”.
Później udałem się do Ostrowa Wlkp. Tym razem z biletomatów skorzystałem. Poniżej skany zdobyczy. Trudności z obsługą mogą mieć jedynie osoby rzadko korzystające z usług MZK, gdyż na ekranie wyświetlają się nie nazwy miejscowości, lecz numery stref. Jeśli ktoś nie wie, do której jedzie (np. że Kalisz to strefa 2, a Ostrów ma nr 0), musi najpierw przeczytać informację.
Uwaga: bilety zakupione w pojeździe są od razu skasowane, natomiast te z ulicznego automatu wymagają oczywiście skasowania.
Problem kolejek do kierowcy Ostrów rozwiązał szybciej. Czekam jeszcze, aż obie komunikacje zaniechają innego procederu, jakim jest obklejanie autobusów reklamami. Staram się bojkotować firmy szpecące pojazdy MZK i KLA.