Kolejna wizyta na kaliskim Majkowie tym razem nie zakończyła się rozpaczliwym poszukiwaniem możliwości powrotu do domu. Nie będę też musiał wysyłać kolejnego artykułu do gazety.
We wpisie pod linkiem przedstawiłem problematyczną sytuację, która mnie niedawno spotkała. Tym razem impreza w bibliotece na Majkowie – Choinka poetycka – nie dość, że bardzo udana, to czasowo wypadła tak, iż po zdemontowaniu sprzętu w sam raz trafiłem na autobus.
Przykro mi tylko, że na przystanku pod biblioteką byłem jedynym pasażerem (na innych przystankach na szczęście czekało więcej ludzi). W poprzednich latach paru uczestników imprezy zazwyczaj wsiadało ze mną, choć nie zawsze. Z drugiej strony ludzie mogli po prostu bać się ubogiego rozkładu i przez to wybrali się samochodami.
Teraz weselsza wiadomość. Koleje Wielkopolskie niedawno wjechały wreszcie do Kalisza. Dwie pary pociągów – Calisia i Andrut – to chyba najszybsze połączenia pomiędzy dwoma największymi miastami województwa wielkopolskiego: Poznaniem i Kaliszem. Jeszcze nie jechałem nimi, choć zapewne prędzej czy później to zrobię.
Gdy w województwie dokonywano poważnych usprawnień transportu, zazwyczaj dotyczyło to promienia kilkudziesięciu kilometrów od Poznania, np. Poznańska Kolej Metropolitalna. Podobnych przedsięwzięć za bardzo nie widać na obrzeżach województwa, np. przydałaby się siatka połączeń kolejowych i autobusowych od Ślesina i Konina po Ostrzeszów i Kępno. Cieszy więc fakt, że coś zaczyna się zmieniać, choć jeszcze bardzo wiele jest do zrobienia.