Po doświadczeniach z Poznańską Elektroniczną Kartą Aglomeracyjną teraz przedstawię system wrocławski, który znacznie się różni.
O ile w Poznaniu do elektronicznego opłacania przejazdów trzeba mieć kartę PEKA (imienną lub na okaziciela), to we Wrocławiu jest o tyle łatwiej, że oprócz URBANCARD akceptowana jest zwykła karta zbliżeniowa z banku. Jedni powiedzą, że to plus, inni będą się obawiać o bezpieczeństwo. Oczywiście pasażerowie są zapewniani o tym, że kontroler nie ma dostępu do naszych operacji na koncie innych niż za bilety. Radziłbym też dobrze wcisnąć Kupuję i płacę, bo za pierwszym razem coś mi nie wyszło.
Myślę, że ogólnie lepszy system ma jednak Poznań. Tam jest naliczanie przystankowe, a po osiągnięciu ceny biletu 24-godzinnego kasownik zaprzestaje pobierania opłat (tylko rejestruje przejazdy). We Wrocławiu trzeba już na starcie zadeklarować, czy chcemy opłacić bilet jednorazowy, 15, 30 minut, a może 1 lub 24 godziny. PEKA jest więc inteligentniejsza, gdyż dzięki kasowaniu także przy wysiadaniu sama dobiera najkorzystniejszą ofertę. Nie oznacza to, że wrocławski system jest zły, ale jednak trochę słabszy. (aktualizacja poniżej). W Poznaniu jest tylko normalny i ulgowy, w odróżnieniu od biletów papierowych (chyba najdroższych w Polsce, choć Wrocław od przyszłego roku też ma podgonić stolicę Wielkopolski pod tym względem).
Co ciekawe, u mnie w Kaliszu są identyczne kasowniki jak we Wrocławiu, ale kart płatniczych nadal nie akceptują, a jedynie wydane przez przewoźnika oraz Kaliskie Karty Mieszkańca.
Zwiedziłem w końcu Hydropolis. Nie nazwałbym tego muzeum, lecz centrum nauki (centrum wiedzy o wodzie – wersja ze strony instytucji), gdyż niemal wszystkiego można dotknąć. Aby było to muzeum, musiałoby eksponować np. elementy inżynierii wodnej, a tymczasem postawiono na multimedialność. Ponadto byłem w Muzeum Narodowym oraz na wieży bazyliki mniejszej pw. św. Elżbiety. Niestety nie działała kolejka Polinka, zatem na jej zdjęcia w dziale Galerie muszą Państwo zaczekać.
Aktualizacja 01.09.2020: Muszę jednak zweryfikować informacje o systemie wrocławskim. Niestety na minus. Do dziś – po ponad dwóch tygodniach – nie mam operacji na wyciągu bankowym. Jechałem na gapę mimo wyświetlenia zarejestrowania przejazdu czy czas rozliczeń jest tak długi? Doczytałem, że może sięgnąć 30 dni. Póki co muszę przyznać rację licznym internetowym krytykom systemu i odradzić korzystanie z niego, zwłaszcza przyjezdnym. Może z URBANCARD-em działa to lepiej – nie wiem, ale z kartą płatniczą dajcie sobie spokój. Biletomatów i punktów sprzedaży we Wrocławiu jest dosyć, to lepsze rozwiązanie.
Aktualizacja 11.09.2020: Pozycja w wyciągu bankowym w końcu się pojawiła. Mam datę operacji 16 sierpnia 2020 (choć skasowałem 15 sierpnia), a datę zaksięgowania… 11 września. Jeśli nie chcą Państwo dezorganizować sobie domowych rachunków, nie korzystajcie z tego systemu. Chyba że w ostateczności, gdy już nie ma czasu na zakup biletu. Optymalnym czasem rozliczeniowym byłyby 1 -2 dni, co pozwoliłoby dobrać najkorzystniejszą ofertę do liczby przejazdów.