Nieraz bywam w Poznaniu. Czasem turystycznie, rodzinnie, czasem służbowo. Mam w kolekcji sporo biletów z tego miasta. O ile 24-godzinny za 13,60 zł jest atrakcyjny, to 3 zł za 10 min. lub 4,60 za 40 min. to dość wysoka cena w porównaniu z innymi miastami. Moje zbiory zasiliła więc Poznańska Elektroniczna Karta Aglomeracyjna na okaziciela.
Naliczanie przystankowe jest o niebo korzystniejsze. Za przejechanie czterech przystanków system kasuje mi 1,94 zł, a nie 3,00. Ponadto – jak wynika z informacji – osiągnięcie kwoty 13,60 zł spowoduje zaprzestanie pobierania opłat tego dnia.
Kartę teoretycznie można zwrócić i odzyskać 12 zł kaucji oraz niewykorzystane środki, choć pewnie tego nie zrobię. Na co dzień PEKA pozostanie eksponatem w segregatorze, ale gdy wyruszę do stolicy Wielkopolski, zawsze wezmę ją ze sobą. Chyba że Poznań wprowadzi jakieś nowe wzory biletów, to wówczas któregoś dnia pojeżdżę sobie z nimi, aby skasować je i zachować. Poza tym będę pamiętać o karcie i czasem ją zasilać. Poznań wydaje ją na czas nieokreślony. Nie udało mi się jedynie zalogować do konta internetowego, będę jeszcze pytać ZTM, co poszło nie tak. (aktualizacja: dali mi nowe dane logowania, ze dwa razy udało się zalogować i zmienić hasło, ale później znów jak nie wyskakuje błąd 500, to błędne dane, zatem konto internetowe nie jest mocną stroną systemu).
Kartę, a nawet dwie, mam w swoim Kaliszu. Pierwsza to bilet Kaliskich Linii Autobusowych – nośnik gotówki, ale przede wszystkim biletów okresowych. Druga, którą wyrobiłem niedawno, to karta mieszkańca, umożliwiająca zakup tańszych miesięcznych w nagrodę za płacenie podatków w mieście. Ponadto daje małe zniżki do paru instytucji, ale akurat takich, z których rzadko korzystam. Promocyjnych tygodniówek nie ma, więc w miesiącach, w których mam dłuższe urlopy, w tygodniach pracujących będę korzystać z karty KLA.
Dziwne jest zaś to, że Kalisz i Ostrów Wlkp. mają niekompatybilne systemy kart. Patrząc na tendencje w kraju, dąży się do integracji bliskich miejscowości. Ponadto biletomaty w Kaliszu… nie mają funkcji ładowania kart. Elektronicznej portmonetki w ogóle nie obsługują, a okresowy, owszem, wydadzą, ale nie na kartę, a na osobnym druku ważnym wyłącznie z kartą, która w założeniu miała być nośnikiem. Ostrów Wlkp. dopiero wdraża biletomaty, ale te stacjonarne (na ulicach, nie w pojazdach) według specyfikacji mają być pozbawione wspomnianych wad. W Poznaniu sprawdziłem – udało się załadować kartę w biletomacie.
Kaliszanie, choć wiedzą, że będąc w Poznaniu czy Warszawie u kierowcy biletów nie kupią, w swoim mieście mają opory przed alternatywnymi sposobami opłat. Kiosk za przystankiem albo czynny biletomat obok – oni do kierowcy. Polecam mój artykuł:
Aktualizacja 07.12.2020: już od pewnego czasu w Kaliszu jest trochę więcej biletomatów. Te zakupione w drugiej turze mają funkcję ładowania kart, co cieszy. Pasażerowie skarżą się też na problemy z zakupem przy użyciu gotówki. Ja skorzystałem z płatności kartą zbliżeniową. Szkoda, że tak wolno działają.