Nowy Sącz + Stary Sącz

(Nowy Sącz: woj. małopolskie, pow. Nowy Sącz)

Nowy_Sącz - herb

(Stary Sącz: woj. małopolskie, pow. nowosądecki)

Stary_Sącz - herb

Trudno pisać o Nowym i Starym Sączu oddzielnie, zatem oba miasta umieściłem w jednym tekście. Ich historia i teraźniejszość splatają się – nowosądecka komunikacja (Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne) obejmuje także teren Starego Sącza. Uwaga: podczas moich wizyt w dniach 12 i 14 lipca 2019 obowiązywał podział na strefy. Podstawowe bilety do kasowania były dostępne w punktach sprzedaży, inne, np. 24-godzinne na strefę 0 – u kierowców. Funkcjonował też system kart z e-biletami.

Moja podróż składała się z dwóch części. Noclegi miałem w Krynicy-Zdroju, skąd dojechałem dwukrotnie często kursującymi autobusami Rafatexu (choć średnio komfortowymi – w części pojazdów było mało miejsca na nogi). Wprawdzie zaczynałem pobyt od Nowego Sącza, jednak za pierwszym razem od razu udałem się do Starego (podczas mojej wizyty były to linie: 11, 24, 43, 47 i 49 oraz prywatne z biletami z kasy fiskalnej), więc od niego zacznę opis.

Do tej pory Stary Sącz kojarzył mi się z kawałem opowiedzianym przez prof. Miodka: dzwoni do niego telewidz i pyta się, czy można powiedzieć „stary, sącz!”. – Można, ale ładniej byłoby „tatusiu, pij przez rurkę!”.

Do autobusu wsiadłem pod dworcem kolejowym w Nowym Sączu, a wysiadłem na Rynku w Starym Sączu. Przy nim jest ciekawe Muzeum Regionalne, w którym oprócz standardowych wystaw zobaczyłem też poświęconą księdzu Józefowi Tischnerowi. Z uwagi na godziny otwarcia zwiedziłem je jednak dopiero pod koniec pobytu. Najpierw udałem się do bodajże największej atrakcji miasta – klasztoru ss. Klarysek i kościoła pw. Świętej Trójcy i św. Klary. Wszedłem na dziedziniec oraz do świątyni. Ponoć w domu św. Kingi jest też muzeum, ale czytałem w pewnym opracowaniu, że dostępne tylko dla grup zorganizowanych. Zresztą na budynku nie widziałem tabliczki informującej, że taka placówka tam się mieści, więc nie zakłócałem wewnątrz spokoju siostrom.

Przechodzimy przez Bramę Seklerską (podobna jest też w Tarnowie, który zwiedziłem parę dni wcześniej). Idziemy Traktem św. Kingi, a następnie w prawo do kaplicy tejże świętej. Obok kaplicy jest źródełko, ale nie sfotografowałem go, gdyż stale ktoś przy nim był. Zdjęć w sieci można jednak trochę znaleźć. Schodzimy do ul. Bandurskiego. Stąd niedaleko do stacji kolejowej. Ci, którzy przyjechali pociągiem, od niej zaczną zwiedzanie, pozostali mogą ją teraz zobaczyć. Za nią znajduje się Ołtarz Papieski.

Wracamy na Trakt św. Kingi. Idziemy na wschód, przecinamy dużą arterię komunikacyjną (dlaczego nie namalowano pasów?; przecież jakoś trzeba przejść). Ulicą Piaski idziemy prosto do końca i kawałek w lewo. Po prawej jest luka w zaroślach, da się wykonać parę zdjęć rzeki Poprad. Pierwszy raz w życiu widziałem ją na Słowacji w mieście będącym jej imiennikiem, później z okna pociągu na odcinku granicznym. Teraz wreszcie mogłem przypatrzeć się w Polsce.

Wracamy do Śródmieścia. Przy ul. Mickiewicza mamy kościół pw. św. Elżbiety Węgierskiej, popiersie patrona ulicy oraz Powiatową i Miejsko-Gminną Bibliotekę Publiczną im. Wiktora Bazielicha.

Dochodzimy do ul. Jana III Sobieskiego. U jej zbiegu z ul. św. Rocha nie można przegapić kościoła pw. Świętych Rocha i Sebastiana. Wracamy znów do centrum – udało mi się przejechać jeden przystanek autobusem na Rynek (pamiętałem, że w Starym Sączu obowiązuje niższa cena, niż w Nowym – dla nowosądeckiej sieci to pierwsza strefa podmiejska). Dopiero teraz zwiedziłem wspomniane muzeum, a także posiliłem się w jednym z lokali (choć niezbyt apetycznie zrobiło mi się na widok jedzenia, które przyrządzały i podawały wytatuowane dziewczyny; czy takie osoby powinny obsługiwać klientów?; niestety nie tylko w Starym Sączu spotkałem się z tym).

Na zakończenie udałem się na os. Słoneczne linią 24. Tam, gdzie ulica Braterstwa Ludów zbiega się z Podegrodzką, widzimy kaplicę, a nieco dalej kościół parafii Miłosierdzia Bożego. Po drugiej stronie skrzyżowania – kaplicę Przemienienia Pańskiego.

Skręcamy w lewo w Podegrodzką oraz znów w lewo w Piłsudskiego, która później przechodzi w Batorego. Zobaczymy jeszcze Urząd Miasta i Gminy Stary Sącz oraz Kino Sokół działające przy Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari. Wracamy na Rynek, a jeśli ktoś idzie na pociąg, to na stację.

W drugiej części dnia zdążyłem zwiedzić jeszcze dwa ciekawe obiekty na obrzeżach Nowego Sącza: Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko Galicyjskie. Było warto – czasowo wyrobiłem się, choć uprzedzam, że niczego więcej już tego dnia do programu zwiedzania nie byłbym w stanie „wcisnąć”. Szczególnie miasteczko zrobiło na mnie wrażenie nietypowością i oryginalnością. Szkoda tylko, że tej rangi miejsca, do tego znajdujące się w pobliżu skupisk ludzkich, były tak słabo skomunikowane, że pożal się, Boże. Niby po dwie linie: 14 i 15 na gen. Wieniawy-Długoszowskiego (skansen) oraz 25 i 27 na Lwowską (miasteczko), ale gdy wyszedłem z Miasteczka Galicyjskiego na Lwowską, musiałbym czekać prawie 40 minut. Poszedłem więc pieszo aż na Beliny-Prażmowskiego, skąd akurat złapałem autobus jadący z Parku Etnograficznego (zatem mogłem wrócić się z miasteczka przez skansen, ale nie pamiętałem rozkładu).

Muzeum Okręgowe ma liczne oddziały. Podczas mojej wizyty oferowało dwa rodzaje biletów łączonych: Gmach Główny + Dom Gotycki + Galeria Marii Ritter i Stare Wnętrza Mieszczańskie oraz drugi, nieco dziwny: Sądecki Park Etnograficzny + Miasteczko Galicyjskie +… znowu Gmach Główny. Tak więc wejściówkę do Gmachu Głównego wykupujemy w sumie dwukrotne – w każdym „trójpaku” po razie, choć i tak wychodzi taniej niż na dwa obiekty oddzielnie. Ponadto instytucja ma oddziały w innych miejscowościach.

Druga wyprawa – dwa dni później – to już wyłącznie Nowy Sącz. Dworzec kolejowy znajduje się przy ul. Kolejowej. Czytałem w Internecie, że jest w nim izba tradycji, ale nie udało mi się ani jej odnaleźć, ani skontaktować się wcześniej z personelem. Przed dworcem zobaczymy parowóz, pomnik „Sądecki kolejarz”, a po drugiej stronie ulicy punkt sprzedaży biletów komunikacji oraz dworzec autobusów MPK, który podczas mojej wizyty był nieczynny, gdyż na jego terenie trwały prace.

Kierujemy się na północ Alejami Batorego. Przy skrzyżowaniu z Zygmuntowską mamy kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Później ulica nosi nazwę Aleje Wolności. Dotrzemy nią do pomnika Józefa Piłsudskiego i dworca autobusowego (chyba że tu przyjechaliśmy, wówczas stąd zaczniemy zwiedzanie). Jest to plac gen. Henryka Dąbrowskiego. Dworzec, wobec upadku komunikacji autobusowej, a nawet likwidacji dworców w niejednej miejscowości, tętnił życiem. Widziałem na nim pojazdy różnych przewoźników.

Ulica Staszica zaprowadzi nas w kierunku zachodnim do Jagiellońskiej, w którą skręcamy w prawo. Najpierw ujrzymy Willę Marya, później Gmach Główny Muzeum, który jednak – z uwagi na godziny otwarcia – zwiedziłem później. Dalej mamy Delegaturę Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego i Teatr Nowy. W międzyczasie z prawej strony widzimy już Planty Miejskie, a na nich m.in. pomnik Adama Mickiewicza, Małą Galerię (była nieczynna) i rzeźby „Tańczące pary”. Tuż za plantami jest jeszcze Starostwo Powiatowe.

Teraz proponuję się cofnąć, przejść ulicami Konarskiego i Długosza do kościoła pw. św. Kazimierza. Stamtąd ul. Kościuszki wracamy do Jagiellońskiej. Przy skrzyżowaniu jest ciekawy obiekt: kapliczka pw. św. Marka zwana „szwedzką”. Posuwamy się znów Jagiellońską. U zbiegu ze Szwedzką dostrzeżemy pomnik Władysława Jagiełły, o ile spojrzymy trochę w górę.

Pomału zbliżamy się do Rynku. Niestety podczas lata 2019 miałem szczęście do rozkopanych placów. Mimo to okazały ratusz zrobił wrażenie. Ponadto zobaczymy pomnik Jana Pawła II, a także zwiedzimy Galerię Marii Ritter i Stare Wnętrza Mieszczańskie. Na tę placówkę bilety można kupić w Gmachu Głównym lub w Domu Gotyckim przy pobliskiej Lwowskiej, który – jak wspomniałem – także jest oddziałem muzealnym.

Obok Domu Gotyckiego nie sposób nie zauważyć bazyliki kolegiackiej pw. św. Małgorzaty. Trafiłem na jarmark, podczas którego wybiłem sobie okolicznościową monetę. Ulicą Świętego Ducha dojdziemy do kolejnej świątyni – kościoła pw. Ducha Świętego.

Teraz mały przeskok na zachodnią część Starego Miasta ulicą Franciszkańską. Po drodze miniemy Sądecką Bibliotekę Publiczną im. Józefa Szujskiego. Wzrok przyciąga kościół ewangelicko-augsburski Przemienienia Pańskiego, a po prawej stronie wieża.

Skręcamy w prawo w Pijarską. Idziemy do Parku im. Ireny Styczyńskiej. Tam znajdziemy ruiny zamku oraz Basztę Kowalską. Następnie przechodzimy nad Dunajcem ulicą Legionów – mostem im. Józefa Piłsudskiego. Na lewobrzeżnej części Nowego Sącza można zobaczyć kościół pw. św. Heleny przy ulicy o tej samej nazwie (na cmentarzu).

Po powrocie na prawobrzeżną część proponuję pójść ulicami Kazimierza Wielkiego i w lewo Bóżniczą. Przy skrzyżowaniu z Joselewicza ujrzymy synagogę. Następnie kierujemy się w prawo ul. Piotra Skargi do pl. 3 Maja. Wzrok przyciągną co najmniej dwa obiekty: tablica informująca o granicy dawnego getta oraz popiersie Stanisława Małachowskiego. Wracamy na Rynek. Uzupełniamy spacer o miejsca, które chcielibyśmy jeszcze zobaczyć, np. Sąd Okręgowy przy Pijarskiej (w pobliżu skrzyżowania z Hoffmanowej) i wracamy na właściwy dworzec (chyba że mamy noclegi w Nowym Sączu).

Czas zwiedzania: mnie zajęło to wszystko ok. 1 i 2/3 dnia, ale można by i dwa pełne dni.