(woj. wielkopolskie, pow. pilski)
W momencie odwiedzenia Piły północna Wielkopolska była mi mało znana, gdyż wcześniej dotarłem w te strony tylko do Wągrowca. W Pile pojawiłem się 14 sierpnia 2021. Dojechałem z Kalisza dwoma pociągami IC: Włókniarzem do Poznania (relacja Łódź – Szczecin), a po ponadpółgodzinnej przerwie z tego samego toru zabrał mnie Bosman (Wrocław – Kołobrzeg). Z powrotem też mogłem jechać z przesiadką, ale w tym samym czasie (wieczorem) kursował kultowy dla wielu turystów autobus linii Kołobrzeg – Zakopane (podczas tej wycieczki obsługiwanej przez Telesfora Kobylec – to smutne, ale to jedyna autobusowa linia dalekobieżna, która w 2021 r. komunikowała Kalisz!), stąd wybrałem opcję bezpośrednią. Do Piły nie mogłem z niego skorzystać, bo zajechałbym na miejsce na 3.30 w nocy, stąd rano wybrałem pociągi.
Tak naprawdę z zamiarem podróży nosiłem się od ok. dwóch lat, ale najpierw coś mi nie pasowały połączenia, a później reżimowe, bezsensowne obostrzenia sprawiły, że tramwaj wodny Gordalina mógł zabierać tylko 6 pasażerów, więc istniało ryzyko długiego oczekiwania. Teraz było na tyle normalnie, że nic już nie stało na przeszkodzie.
Podczas zwiedzania dysponowałem nieco przestarzałym planem miasta z nieaktualnym nazewnictwem części ulic, tzn. z niepoprawnymi politycznie patronami, którzy komuś przeszkadzali.
Oba dworce – autobusowy i kolejowy są obok siebie, zatem zaczynamy pobyt w rejonie ulicy Zygmunta I Starego. Szybko udało mi się kupić bilety MZK. Ponieważ w planie miałem tylko dwa przejazdy, wybrałem nominały jednorazowe, ale na stronie www była też mowa o jednodniowych.
Na początek udałem się ul. Kwiatową na pl. Konstytucji 3 Maja. Reprezentacyjne miejsce z fontannami i ławeczką ks. Stanisława Staszica. Następnie proponuję powrót w rejon dworca autobusowego ulicą 14 lutego – bardzo atrakcyjną gastronomicznie. Zatrzymujemy się jednak gdzie indziej. Po dotarciu do pasa zieleni skręcamy w lewo do pomnika ofiar stalinizmu. Dalej, ale już na placu Staszica, zobaczymy Urząd Miasta, Regionalne Centrum Kultury – Fabrykę Emocji i Szkołę Policji.
Znów zmieniamy kierunek wędrówki na przeciwny, ale tym razem niech powiedzie nas ul. doktora Franciszka Witaszka. Na pl. ks. Bolesława Domańskiego znajdziemy pomnik – obelisk upamiętniający tę postać. Kawałek dalej jest jeszcze jedno miejsce pamięci, związane z jubileuszem stulecia Związku Inwalidów Wojennych.
Teraz skręcamy w lewo, a więc kierujemy się na zachód. Najpierw ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego, a następnie 1 Maja. O ile ta nazwa zachowała się, to kolejna ulica w ciągu – Mariana Buczka, musiała stać się Staromiejską. Przy tej ostatniej znajdują się m.in.: Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna im. Pantaleona Szumana, okazały gmach szkolny i pomnik kolejarzy – pionierów odbudowy Piły.
Zajrzałem też w odchodzącą na północ ul. Wincentego Pola. Postać ta przywołuje mi na myśl pierwszą wycieczkę do Lublina, ale w Pile celem było sfotografowanie kościoła ewangelicko-augsburskiego pw. św. Jana.
Teraz przerwę opis tego rejonu miasta. Chciałbym na pewien czas przenieść Czytelników na tereny z dala od centrum. Związane jest to z tym, że z pobliskiej ulicy Okrzei podczas mojej wizyty jeździł autobus linii 0, i właśnie teraz miałem kurs na ul. Śniadeckich. Zatem wysiadamy przy kościele pw. Miłosierdzia Bożego. Idziemy prosto i skręcamy w lewo w al. Wyzwolenia. Przechodzimy przez most Władysława Łokietka. Z niego widać już elektrownię wodną na Gwdzie, ale nie poprzestawajmy na tym. Idźmy dalej, a następnie w prawo, ulicą Kazimierza Wielkiego do kościoła pw. św. Rafała Kalinowskiego.
Znów zbliżmy się do Gwdy, ale na spiętrzonym jej odcinku. Zaprowadzi nas tam ul. Zakątek. Stąd wykonamy parę ciekawych ujęć aparatem. Dodam, że przy os. Koszyce jest jeszcze jeden zalew – Koszycki (nie na Gwdzie), ale on nie był celem mojej wycieczki.
Do centrum jest do wyboru kilka linii autobusowych. Ja wybrałem 3-kę, która kursowała najczęściej. Wysiadłem na Browarnej w okolicach kościoła pw. św. Stanisława Kostki. Idąc kawałek dalej na ul. Młodych (już nie Walki Młodych) dotrzemy do Zespołu Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina. Jeszcze kawałek Ludową na wschód i jesteśmy przy kościele pw. św. Antoniego Padewskiego.
Przy wspomnianej już Browarnej znajdują się jeszcze co najmniej dwa ważne obiekty. Pierwszy, obok którego przechodziłem, to Muzeum Stanisława Staszica. Niestety było w remoncie, zatem to jedyna atrakcja miasta, z której nie dane mi było skorzystać. Z drugim, po przeciwnej stronie ulicy, za skrzyżowaniem, poszło lepiej. To Muzeum Okręgowe, któremu również patronuje najsłynniejszy pilanin. Później się okaże, że jest jeszcze więcej obiektów jego imienia – gdy z początku nie wiadomo, jak coś jest nazwane, najpewniej jest to im. Staszica.
Z racji wakacji nie było wystawy czasowej, ale stałe mnie usatysfakcjonowały. Jedynie szkoda, że nie dawano pamiątkowego biletu. W jego zastępstwie kupiłem muzealne widokówki, które prezentuję w galerii.
Dodam, że na pobliskim skwerze można zobaczyć obelisk upamiętniający kard. Ignacego Jeża.
Następna atrakcja będzie nie mniej ciekawa, choć o odmiennym charakterze. Park na Wyspie usytuowany jest pomiędzy ramionami Gwdy. Na nim wody też nie brakuje za sprawą stawu. Nie wyobrażałem sobie, aby nie skorzystać z rejsów po rzece tramwajem wodnym – Gordaliną – po to tu przyjechałem. Są trzy trasy dostosowane do warunków hydrologicznych. Mnie trafiła się niebieska – w górę rzeki do Mostów Królewskich, a więc jedna z dwóch dłuższych (obok tej do mostu Zygmunta I Starego i krótszej tylko wokół wyspy). Szkoda, że u mnie w Kaliszu od wielu lat już nie ma rejsów po Prośnie – kiedyś taki odbyłem.
Nie ukrywam, że nie spodziewałem się, iż Gwda jest tak obfita w wodę jak na rzekę, że tak powiem, czwartego stopnia (to raczej nie jest fachowy termin hydrologiczny, a chodzi mi o to, że Gwda wpada do Noteci, Noteć do Warty, a Warta do Odry, więc Gwda jest czwarta licząc od morza). Tymczasem zaskoczyła mnie pozytywnie. Dodatkową atrakcją był statek-restauracja na wodzie, na którym poczułem się jak nad morzem. Wszedłem tam bynajmniej nie dlatego, że rewolucje zrobiła wcześniej pewna restauratorka, której wyczyny w moim Kaliszu nie powiodły się.
W pobliżu wyspy fotografujemy jeszcze pomnik Stanisława Staszica, wracamy na nią i opuszczamy mostem przy Starostwie. Teraz idziemy ulicami ks. Jerzego Popiełuszki i Dzieci Polskich, mijając Straż Pożarną, do Parku Miejskiego, a jakże, imienia S. Staszica. Podobnie jak ten na Wyspie też jest bardzo ładny. W nim znajdziemy kolejny monument patrona, tym razem popiersie.
Dalszy ciąg spaceru wiedzie ulicami Dzieci Polskich i Okrzei do pomnika-samolotu. Wracamy więc w okolice, z których odjechałem wspomnianą zerówką. Dalej mojemu obiektywowi tradycyjnie nie umknął ZUS znajdujący się przy nieodległej ulicy dr. Drygasa.
Skręcamy w lewo na deptak ks. Stanisława Olędzkiego. Zaprowadzi on nas pod kościół pw. św. Rodziny. Obchodząc go z prawej ulicą św. Jana Bosko docieramy do ul. Jana Kilińskiego i budynku szkolnego. Po skręceniu w prawo przechodzimy pod bramą i jesteśmy na znanej już Staromiejskiej. Tym razem poruszamy się nią na wschód, ale tylko kawałek. Obieramy kierunek północny za sprawą Śródmiejskiej. Docieramy na plac Zwycięstwa. Z prawej nad okolicą dominuje Hotel Gromada przy al. Piastów. Tak się na niego zapatrzyłem, że nie zauważyłem z lewej pomnika Jana Pawła II.
Ponieważ miałem jeszcze czas na autobus, wybrałem się na bulwary nad Gwdą, o trudnej w wymowie, a co dopiero zapamiętaniu nazwie Châtellerault. To miasto partnerskie Piły.
Czas zwiedzania: na opisaną tu trasę 1 dzień wystarczy. Chyba że ktoś chce wybrać się nad Zalew Koszycki, to przyda się nocleg.